Wpisy archiwalne w kategorii

Kilometry Żałobne

Dystans całkowity:177.21 km (w terenie 17.00 km; 9.59%)
Czas w ruchu:08:32
Średnia prędkość:20.77 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Suma podjazdów:380 m
Maks. tętno maksymalne:190 (98 %)
Maks. tętno średnie:174 (90 %)
Suma kalorii:1195 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:11.08 km i 0h 32m
Więcej statystyk

Nowa Rybka in da siti :)

Środa, 18 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
No i po dniu całym tjuningów, walk z materią pod postacią śrub w korbie (zainteresowani wiedzą o co chodzi) odbyłem radośnie pierwsze kilometry testowe na nowym kucyku. Jest zupełnie inaczej, bardzo inaczej, do tego stopnia inaczej, że pierwsze kilometry się czułem dziwnie ... jeszcze chwilę potrwa zanim znajdę na nim właściwą pozycję ale podoba się, no i te duże koła ... sprawdza się określenie, że duży może więcej. Na razie ciężko mi powiedzieć coś sensownego, wrażenie się utrzymuje i w ogóle, na pewno jest cięższy niż poprzednik ... to się w pierwszej chwili czuło ... muszę ustawić siodło, które jest (o dziwo) albo wydaje się być bardzo wygodnym ... zobaczymy, trzeba zrobić jakieś większe kilometry z imbusem w dłoni ... jak na razie jestem bardzo na tak ... może te opony 1,75 to lekkie przegięcie, 1,6 cala to max. w tym rowerze, nawet pod sakwy ... cóż ja więcej mogę dodać, wszystko działa, pełne pancerze po całości, napęd działa, siedzi się jak w limuzynie do dalekich podróży ... jak wyjdzie w praniu zobaczymy ... Amen.

Piwnica

Poniedziałek, 16 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Z rana kilka spraw pozałatwiał ... siodło na testy pożyczył ... do pracy mimo urlopu na chwilkę zajechał ... a potem zniknął na 3 godziny w piwnicy ... wyniósł chyba tonę śmieci i nagle okazało się, że to baaaardzo duża piwnica. Amen.

Wyrzuty sumienia

Czwartek, 5 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Wpierdzieliwszy 40 cm średnicy Diavolę z Primavery poczułem wyrzut sumienia i ruszyłem na wieczorne pedałowanie w ramach uspokojenia rzeczonego ... cóż udało się :-) jestem spokojny acz czuję niedosyt ... niestety blachsmród dziś dobił mnie przed samymi świętami finansowo i nie stykło na przednią lampkę dającą sensowne świecenie. Amen ...

Kwiecień plecień ...

Środa, 4 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
... co przeplata, jebło śniegiem, nie ma bata ... pogoda pod zdechniętym kotem/psem*, deszcz napierdala, za chwilę deszcz ze śniegiem, chwilę sam śnieg ... zdecydowali by się tam na górze. Jako, że masochistą nie jestem, kilometrów dziś wybitnie malutko, żenująco i żałobnie wręcz ... ale co tam, podkurwion mokrym tyłkiem poleciałem do Nexusa zakupić w końcu komplet błotników i przy okazji zupełnie oczojebiącą i widoczną z kilometra lampkę tylną czerwoną pionową z fajnymi trybami świecenia ... radość pełna :-))). W domku czynności czyszcząco różne, jakieś torby na ramie zamontowane, koszyki od bidonów odkręcone raz na zawsze, uchwyt wraz z pompką przykręcony, dętka, łyżki, łatki i inne cuda zapakowane do torby podramnej ... mielim dziś ogólnie z Dareckim_EB polecieć sobie na jakieś wycieczkowo króciutkie poza miasto a tu ciul ... pogoda nas zaje ... zaniechała, tu Perła, tu siedzonko w domu. Jednym słowem Marian miał racyję, że dziś deszczyk napierdalać będzie. Jednym słowem jak to mawia młodzież ... Masakracja ;-)))
Amen.

*w zależności od posiadanego w domu zwierzęcia niepotrzebne skreślić.

Spizgało

Sobota, 31 marca 2012 · Komentarze(0)
Rano jak wstałem, czyli o 5:30 ... za oknem był armagedon ... więc szybciutko wróciłem do wyrka i przytuliłem szanowną Małżonkę. Około 11 pogoda nieco się poprawiła, deszcz przestał napierdalać a zaczął jedynie padać. No to ruszamy, szosa odpada w taką pogodę, masochistą nie jestem ;-) Ruszylim w las zobaczyć w jak czarnej dupie jestem w porównaniu z zeszłym rokiem ... no i cóż jestem w czarniejszej niż się spodziewałem, palce mi u stóp tak zmarzły, że czucie straciłem, stąd powrót do domu po 17 km ... bo mocy było spokojnie na 40 km w terenie. Zrobilim typową trasę interwałową ... troszku krótkich technicznych podjazdów i takich samych zjazdów, jeden 3,5 km podjazd i się zrobiło 17 km. Przed domem rower i ja wyglądaliśmy jak Jozin z Bazin :-). Amen.

Trzeci tydzień

Piątek, 30 marca 2012 · Komentarze(0)
Zakończył się właśnie 3 tydzień popołudniowej zmiany w robocie ... uff, nareszcie. Lekki ból w nogach utrzymuje się od dwóch dni, dziś przerwa od ćwiczeń, dzień odpoczynku tak zwany. Jutro malutka pętla po wysoczyźnie z rana. Planowane 50 km w poziomie i ok 350m w pionie. Jeszcze na rowerku górskim. Amen.