Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki

Dystans całkowity:1053.89 km (w terenie 12.00 km; 1.14%)
Czas w ruchu:46:02
Średnia prędkość:22.89 km/h
Maksymalna prędkość:63.40 km/h
Suma podjazdów:1880 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:70.26 km i 3h 04m
Więcej statystyk

Dawno nie padało

Sobota, 2 czerwca 2012 · Komentarze(5)
Kategoria Wycieczki
No i się było i stało, ten rzeczony Święty Gaj zdobyty i wiecie co, od dziś nazywam go Śniętym Gejem ... żenada i chuj ... po drodze pierdyliard ciekawszych miejsc, jeszcze tam wrócę przy okazji wizyty w Dzierzgoniu i okolicach, do tych ciekawszych miejsc naturalnie. No ale first things first ... rano ... taa 11 to rano jak jasna cholera ... pojechałem zarabiać bileciki NBP ... wracając spotkałem Rafiego, jakaś minuta szybkiej wymiany rewelacji okołorowerowych i polecielim dalej, każdy we swoją stronę of korz ... w domu zatankowałem do bukłaka 'Rakiet Fjuel' i zabrałem 'Stejki' i ruszyłem w trasę z mocnym przekonaniem, że deszcz mnie nie dopadnie, a jak dopadnie to i tak pojadę dalej ... jak się okazało, co założyłem sobie na wstępie to też byłem uczyniłem ...

Standardowo poleciałem DDR numer 7 i w Komorowie Żuławskim odbiłem na Drużno przekraczając na chwilunię kanał w jednym tylko celu ... wiadomo jakim ...



Dalej wzdłuż kanału włącznie z terenowym łącznikiem, którym to dotarłem do Jelonek ... i w tej drodze do Jelonek się zaczęło, jebany armageddon w wersji hard, ściana wody, która kompletnie przemoczyła mi buty i spodnie, softshell się był i oparł ... w Jelonkach na przystanku na przeciwko pewnego sklepu ogólnospożywczego przeczekałem sobie nakurwianie H2O z nieboskłonu i ruszyłem w dalszą drogę ... dziurawą zresztą.

Tak sobie powolutku nabierałem wysokości ... tak tak, było pod górę ... dotarłem do Rychlik

a tam kościółek a to zburzony a to odbudowywany a teraz to chyba kasę z Kurii dostali ..



Jak się potem okazało były lepsze miejsca, żeby zgrabny fotogram owego uczynić, cóż jak to się mówi ... następną razą a takowa będzie z całą pewnością ...

Lecimy a w zasadzie pedałujemy dalej popijając 'Rakiet Fjuel' i zajadając co czas jakiś 'Stejki' i trafiam do wioseczki Kwietniewo a tam ... wyjątkowej urody kościółek ... ale ja się pytam kto do kurwy zbidniałej odjebał te IHS 2000 na dachu, się kurwa pytam KTO !!!



Z Kwietniewa ruszyłem widząc, że do Świętego Gaju już tylko 6 keamów i wjechałem na moją "ukochaną" szutrową tarkę, kurwa jak ja nie lubię po tym jeździć, błagam, root i rock gardeny, luźne kamienie i inne rzeczy uwielbiam, nawet trekingiem, ale nie to gówno ... no i tak popierdalam gubiąc zęby po drodze i nagle hample iii halt ... !!! Cholin staropruska osada ... no to jedziemy ... znów tu wrócę ale ze statytwem ... w samym miejscu gdzie ma być owa osada ciemno jak we dupie i wybaczcie ale ja nie umiem zrobić dobrych zdjęć z ręki w takich warunkach a trybu auto i lampy, która by się tam włączyła nie uznaję ... a droga dojazdowa wyglądała tak



i tak



No i doleciałem do tego Świętego Gaju i tam oczom mym ukazało się coś ... ołtarz i droga krzyżowa ... żal i żenada, miałem nadzieję, że będzie to bardziej klimatyczne miejsce ... no niestety nie jest ... ale za to zajebałem sobie mega lansiarską fotę w celu wstawienia jej na Fejsbuku jako zjdęcie w tle ... hel je :D



I spierdzieliłem szybko z tego "sanktuarium" po spożyciu 'Stejka' i klasycznym popiciu go 'Rakiet Fjuel' w kierunku Jegłownika z zamiarem odwiedzenia chrześniaka, braci jego i mamy, niestety była tylko mama ... ale też było zajebiście :)

A teraz do ad remu ... rzeczone tytułowe 'Dawno nie padało' to tekst dnia, gdyż oprócz ukurwalewy w Jelonkach co jakiś czas przelotnie i zalotnie popadywało, na zamianę lub razem z nakurwiającym w ryj wiatrem i za każdym razem gdy tak się działo rzucałem sobie owe 'dawno nie padało' przy razie czwartym już się śmiałem w głos ...

Podsumowując, z Jegłownika wróciłem 22'ką i pod domem oddałem się czyszczeniu Żajanta ... dziś dzielnie mi towarzyszył i mimo już solidnej wagi, bo 15 kg będzie, idzie jak przeciąg.

Zadowolon jestem z pogody, z dystansu, z nowych miejsc i z tego, że tam wrócę jednak Śniętego Geja ominę szeeeerokim łukiem. Dobranoc.

P.S. Bym zapomniał w trakcie wycieczki pynkło 2000 km odkąd prowadzę tegoż bloga.

Wspomnienie kawalerskiego wieczora

Poniedziałek, 28 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Rano do pracy, konstrolnie wybyłem na dwór w celu sprawdzenia temperatury i aury ... paczę a tam mleko na świecie ... nosz pojebało się coś tej pogodzie, mgła jak nad Smoleńskiem i 6 stopniów na plusie ... no niech żyje nam cudoffny miesionc maj ... po robocie zakupy z rodziną tak zwanym blachosmrodem ... konieczność wyższa. W tak zwanym międzyczasie zakończylim rehabilitacyję tak zwanej Ofcy czyli Karoliny ... łokieć łokiej, moszna jeździć ... no takoż uczynilim z tą łoną i jej meńciznom Patrykiem w pewnych kręgach znanym jako Skjaatel ... traską mieszaną z przewagą asfaltów zdecydowaną ... Modrzewina - Jelenia Dolina - Ogrodniki - Milejewo - Elbląg ... i pod kuniec śmieszna sytuacja mnie spotkała, panowie Misie Niebieskie stali sobie w okolicy zakładu naprawy rozruszników jakieś 400 metrów przed 'Bianką' ja sobie mknę, zegar pokazuje 56,5 i tylko mi panowie pogrozili palcem :D ... pierwszy raz mnie się zdarzyło takie coś było ... czaaad. Sallam Allejkum.

P.S. Dlaczego tytuł wpisu taki a nie inny, ano dlategoż, gdyż mój wieczór kawalerski a panieński mojej żony miał miejsce w owej Jeleniej Dolinie lat temu cztyry :)

Kopernik też była kobietą

Sobota, 26 maja 2012 · Komentarze(3)
Kategoria Wycieczki
Kopernik też była kobietą ...



W dzień Mamy o godzinie 6:48 pojawiłem się w miejscu umówionym i czekam ... i ku mojemu miłemu zaskoczeniu o 6:54 pojawia się Ela ... więc jednak nie jadę sam. Zgodnie z zapowiedziami na EFR o godzinie 7:05 ruszyliśmy w trasę ... kierunek Pasłęk of korz po nowej DDR nr 7 ... jeśli mam być szczery to szczerze kurwa nie lubię tego odcinka ... tam się nic nie dzieje i zawsze mam jakieś przygody natury różnej ... dziś np. w drodze do Pasłęka wkurwiał mnie nieprzeciętnie mój pampers a w zasadzie dwa, założone testowo i powiem Wam, że Marecki zaprawdę miał prawdę mówiąc o tym "patencie" gdyż ponieważ za Pasłękiem w drodze na Młynary się dupa przyzwyczaiła była i odczułem niesłychanej wręcz urody komfort ... który to wzrósł raz ze względu na przemiłe towarzystwo podróży a dwa ze względu choćby na takie widoki



niech mnie ktoś powie, że Wysoczyzna Elbląska nie jest urokliwą krainą ma najzwyczajniej w ryło ... a co !!!

Zaczęło w drodze do Młynar przypiekać dość mocno tak zwane ciało niebieskie słońcem zwane, zrzucona do bukłaczka została była bluza na dłedżi rękaw ... i łod razu się było zrobiło przyjemnie. Pedałujemy sobie dalej elegancko w niezłym tempie ... i tu muszę nawinąć o jednej kwestii, fajnie jest jechać z kimś kto potrafi utrzymać takie fajniutkie tempo, Ela w całej swej rozciągłości należy do takiej grupy rowerzystek, kopytko i to wcale nie czarcie podaje jak należy i takie sytuacje cieszą ... wspomnę nawet na swój pohybel, że we drodze powrotnej zapytała czy to ze względu na nią cisnę tak wolno ... pozostało mi grzecznie odpowiedzieć, że oszczędzam siły na ostatni podjazd :-D a prawda taka, że miałem chwilowy ramzes i kryzys w jednym ...

Wew Młynarach zrobiliśmy drugi postój ... króciutki na małe uzupełnienie węglowodanów i fotograficznie oddanie wciąż żywego klimatu lat 60'tych :)





Ruszamy dalej z zamiarem przecięcia drogi ekspresowej S22 która to w założeniu pewnego pana z zaburzeniami własnej tożsamości seksualnej miała łączyć w czasach prehistorycznych Berlin z Królewcem ...



Chwila reporterska ... nie ma co wyglonda jak droga do Euro ... Lecimy dalej przez uroczą wioseczkę Jędrychowo ... z tego miejsca pozdrawiam Edytkę W. ;)

I co i oczom naszym ukazuje się takie łoto cusik



No to my som na miejscu ... i teraz chwila sentymentu ... ostatni raz i jak do dziś jedyny byłem ja we Fromborku w 5 klasie szkoły podstawowej czyli jakieś w chuj lat temu ... i wiecie co pamiętam z tamtej wycieczki ... w zasadzie nic poza faktem, że znalazłem byłem tam tą no ... koniczynę szczęścia, taką czterolistną ...

Fotogramy rzeczonego zespołu klasztornego z którego słynie rzeczony Frombork









Na ryneczku zrobilimy 30 minut popasu ... i natchnęło mnie w kierunku uczynienia pewnego fotogramu ... w niektórych miejscach czas się zatrzymuje w miejscu zwyczajnie, bez pośpiechu ...



Pojedli, popili ... to wypierdalać na pekaes ... wróć, my rowerami przyjechali, no to co, to się do tego Pogrodzia wspinamy, wspinamy i wspinamy i się wspięliśmy i po drodze obaczylim modelową rodzinę XXI wieku, łooo taaaką



A dalej Milejewo i Elbląg, koło "bianki" śmy sobie grzecznie podziękowali za współudział i rozjechali się, każde wew swoim kierunku ... i co ... i nic, fajno było. Sallam Allejkum.

P.S. Żeśmy z Elą zdrową średnią wykręcili i wszem i wobec ogłaszamy ją publicznie, dumni przeokropnie :)

Święto kyrffa pracy ...

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(0)
Ot rano na własne życzenie wybrałem zarabianie pieniędzy, miast rozkokoszować się wycieczką zorganizowaną przez naszego OR'a. Po zarabianiu bilecików Narodowego Banku Polskiego udałem się towarzysko do Bażantarni ... pogadać chwilunię z dawno nie widzianymi mordkami, kilka nowych poznałem ... wróciłem do domu uskuteczniać tak zwany social life with family. Uczyniwszy wszystkie milsze i nie milsze rodzinne sprawy bryknąłem sobie do Pasłęka i nazat nową DDR :D i nie powiem, ten Pasłęk to mnie wkurlwia i prześladuje ... najpierwiej wiało w ryj a jak żem zrobił zwrot przez lufę to zaczęło mi wiać na powrót w ryj ... nosz kurwa wasza zapśniana mać ... Jutro kolejny dzień roboczy wszystkich meńcizn i kobiet* sukcesu. Sallam Allejkum.

*pozdrawiam moją Panią Kierownik :)

Zombie Zone

Sobota, 28 kwietnia 2012 · Komentarze(1)
Z rańca 18 keemów z Juniorem. Po południu Junior z ob. Małżonką odstawieni do znajomych a ja mam czas na samotny bryk po wysoczyźnie ... Trasa: Elbląg - Pasłęk - Młynary - Pogrodzie - Tolkmicko - Kadyny - Kamiennik Wlk. - Elbląg (czy jakoś tak) ... Od początku wiatr w ryj ... myślę no to cudnie, prędkość w okolicach 23 - 25 na godzinę ... wkurwionny byłem, dupsko bolało, stopy cierpły, ręce podobnież ... co się dzieje, od Pasłęka na szczęście zaskoczyło i wszedłem w swój rytm jazdy ... prędkość przelotowa wzrosła do stabilnych 30-35 km/h ... i doszło do przeprawy terenowej do Pogrodzia bo na jazdę przez Frombork nie miałem czasu ... lekkie to wspinanko nie było po piachu na oponach do jazdy po asfalcie ... ale daliśmy radę ... podjazd z Kadyn w stronę Łęcza bez problemu ... zjazd do Suchacza ... nie miałem siły już specjalnie dlatego jedynie 63,4 km/h z górki ... ostatnia wspinaczka z Suchacza na Kamiennik spowodowała wejście w ten tytułowy Zombie Zołn ... szamka mnie się skończyła w Pogrodziu i niestety za Suchaczem odcięło mi zasilanie ... ostatnie kilometry do Elbląga to była walka o przetrwanie ... takiego bólu w nogach to nie pamiętam, prędkości 18 km/h po płaskim też nie ;) ... cóż zdemolowałem sobie dziś troszku organizm ... ale to zawsze jakaś nauka na tak zwaną fjuczer ... mój organizm potrzebuje przy takim dość intensywnym tempie jazdy 3 l wody na 100 km i jeden baton Corny na 20 km ... nie masz paliwa nie jedziesz ... proste jak pierdolenie :) Pozdrawiam i idę leczyć zbolałe nogi ... Sallam Allejkum.

Obciągnę sobie ... życiówka i pierwszy "milion"

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Wycieczki
No i padło na te trójmiasto i powrót na kołach ... Dzień pełen absurdów. Zaczęło się od tego, że sobie postanowiłem wytestować papu długodystansowe pod tytułem budyń czekoladowy z musli i bakaliami. Papu zajebiste ale tak mi rozstroiło ruchy robaczkowe, że miałem "małe" problemy z dwójeczką ... loża szyderc00f skrzętnie to wykorzystywała na każdym karwa kroku. Zaczęło się o 5:20 przed dworcem gówniannym ... zajeżdżam i co, Czarny jest, i są i dwie przedstawicielki płci piknej zwaną ... a karwa rzeczonego Pana Organizatora ni ma ... się potem okazało, że też miał sajgon poranny ale innego kalibru niż ja :)
No to wsiedli my do pociągu i to wcale nie byle jakiego bo ładnego czerwono szarego ... w pociągu jak to w pociągu ... było śmiacie, było szyderowanie i inne takie.


8:03 wysiadamy w Gdyni Gówniannej :) i ja swoje pierwsze kroki kieruję do płatnego, 2,50 zł zdziercy jedni, WC :D loża po raz enty skrzętnie to wykorzystuje :D . Po chwili (15 minut jak nic) ruszamy w kierunku Skweru Kościuszki ... tam kilka fotek lansiarskich i takich innych. Samopoczucie mam przechujowe w związku ze stanem przewodu pokarmowego ... ale to nic.

Fotogramów kilka ...





Fajno jest teraz w tym 3 City ... gdyż z Gdyni do Gdańska można praktycznie cały czas z maluteńkimi wyjątkami przejechać za pomocą DDR'ów m.in. takich:



Zalecielim do Zopott, kawałek Monciaka i molo ... nie będę wstawiał fotek czegoś co oglądałem 26 lat życia ... ale jedna perełka tam była i kołysała się odrobinkę :) cudo cudo i jeszcze raz cudo ...



No i ruszylimy w kierunku Gdańska i ta DDR to absolutne misczostwo świata ... fotogramów brak gdyż pedałowałem zauroczony ... i nawet się specjalnie człowiek turystyczną prędkością 15 km/h nie przejmował zbytnio ... bardzo ładna i z fajnego metariału ... siakis tartan czy cuś, ciekawe jak jego fajność jak popadze z nieba ???

Nie ma co, na żywo robi skubany wrażenie ...



Spod Areny polecielim na długą ... gdzie Pan Organizator koniecznie chciał sfotografować tyłek Neptuna, rzekomo posiadacza świetnych, zdaniem kobiet, pośladków ...




Nasze dzielne damy



Westerplatte to ostatni cel naszego zwiedzania ...



No i co ... i powrót do domu ... czas zacząć, tego szwędania po 3 City wyszło 50 km i jedna z naszych Pań została odprowadzona w kierunku dworca gdyż nieco przeceniła swoje możliwości a my ruszyliśmy via Pruszcz Gdański w kierunku Ebowa ... po drodze odwiedzając największy dom podcieniowy w regionie



Patrz, jak one żyją to my też możemy !!!



Wracamy grzecznie, coś nas chmurki deszczowe jakieś zaczynają gonić ... za Cedrami na krajowej "siódemce" pobijam swoją dotychczasową życiówkę, czyli wyjazd do Stegny na inauguration of de sizon :) ... i za mostem w Kiezmarku opuszczamy DK nr 7 i lecimy opłotkami ... na 92 km wycieczki splot telefonów i siadająca psycha spowodowały urwanie grupy i ruszenie swoim tempem w kierunku domu i tak na ostatnich 50 km przez Szkarpawę - Tujsk - Marzęcino - Kępki - Bilenik Drugi - Elbląg wykręciłem kosmiczną jak na mnie średnią 32 km/h ... dumien jestem :)

W Kępkach stuknął mi 1000 km przejechanych z Bajkstatsem :)

Doleciałem do domu i to tyle wrażeń. Dziękuję serdecznie współtowarzyszom wycieczki za wspólne 92 km jazdy.

Giant był super wyborem ... ten rowerek spełnia wszystkie moje oczekiwania w 100% :)

Autor rzeczony z rumakiem swym niezawodnym



Sallam Allejkum.

Spotkanie z Bizonem

Piątek, 20 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Lidl ... gdyż Le'dżinsy ob. Małżonki okazały się za dużymi być, dziś znów byli pr00 r00werowi, może tylko tamta pani na kasie kiedyś taka czepliwa, nota bene dziś też zerkała na mnie zawistnie, może zwyczajnie nie lubi rowerzystów :) . Tak czy inaczej operacja przebiegła pomyślnie zupełnie, wymiana na mniejszy rozmiar zakończona pełnym success. W drodze tak zwanej powrotnej zajechał do roboty do Dareckiego_EB na chwilę pogadanki umysłowo-filozoficznej. Następnie Nexus i odłożone światełko na przód w kolorze białym :D (tak mam na punkcie białego w rowerze tak zwanego pierdolca). A popołudniową porą szybki telefon do wspomnianego Dareckiego_EB i polecieliśmy sobie malunią pętelkę Elbląg - Nowakowo - Bielnik II - Elbląg. W Nowakowie na moście pontonowym mieliśmy spotkanie z rzeczonym Bizonem z Elbląga co to bareczkę pchał sobie był a my tak czekaliśmy i chwilunię potem ruszyliśmy dalej i się zaczęło ... wiatr urywający ryj i temperatura spadająca do siakiś 4 stopniów na plusie oraz wilgna mgła idąca od zalewu ... czemu o tym wspominam, bo w Ebowie w tym czasie było siakieś 15 st. na plusie. Powrót za to elegancki, momentami 42 na budziku po płaskim ... "lubię to", że tak fejsbukowo rzeknę :) i to tyle. Sallam Allejkum.

Ot Szwędanie ... Żajanta testowanie

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Dzień miał być zwykłym dniem z załatwianiem spraw ... a wyszło ponad 70 km ... w lekkim szoku byłem jak zdejmowałem licznik po powrocie ... od rana latałem za nakrętką na lewą korbę do holołteka drugiego i niestety smutek wielki mnie zastał pod kątem tak zwanego zatowarowania elbląskich sklepów rowerowych ... wielki chuj ... zamówione ale niestety rumak ob. Małżonki ukończon będzie dopiero w przyszłym tygodniu. Jak już się okazało, że chuja z tego będzie to postanowił polecieć w traskę małą za miasto w celu testów dalszych nowej kozy, w drodze do Rangór spotkałem Rafiego chwilunię pogadalim i każdy ruszył w swoją stronę, swoją szosą trzymamy za chłopaków w sobotę ładnie kciukory bo będa nakurwiać na harpaganie w Czarnej Wodzie w Borach Tucholskich. No i ... wspinaczka 13,5 kg rowerkiem, przełożenie 26:32 i jazda ... i okazało się, że tego zestawu użyłem w dwóch miejscach gdzie nachylenie sięga 15-18% a reszta luzik ... konkluzja tak czy inaczej jest taka, że nadal trzeba robić siłowe nóżki w domku ... troszku treningów siły w trasie też się zda ale to za czas jakiś ... nie pali się, nie ma pośpiechowości. Po południową porą do Lidla zajechał i tym razem obsługa była prorowerowa :) a potem poleciał dorabiać do domowego budżeta ... i wrócił do domku i popełnił tegoż wpisa. Sallam Allejkum.

Spóźniony ...

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Wycieczki
No i miałem rano lecieć na wycieczkę zorganizowaną ale zaspałem nieco i będąc na "placu rybnym" o 8:06 nie zastałem już nikogo, się mówi trudno ... po 5 sekundach namysłu postanowiłem ruszyć trasą, którą planowałem od jakiegoś czasu. Skrótowo to było tak: Elbląg - Kamionek Wlk. - Suchacz - Kadyny - Tolkmicko - Pogrodzie - Milejewo - Elbląg. Pogoda super acz wiało ... a tego nie lubi chyba żaden rowerzysta ... na wysokości Rangór kurtka wylądowała na grzbiecie bo na bluzę z długim rękawem było jednak za zimno. A wracając do kwestii sprzętowych, w dniu wczorajszym zmieniłem ja opony na Schwalbe Marathon 1,5 cala, i mimo tego, że mam je nabite do 6 atm. to jedzie się nad wyraz komfortowo jak na takie opony, no i do jazdy turystycznej asfaltami biją na głowę każde opony terenowe, nawet te typu semi slick. Wracamy do relacji, jadę dalej wkurwiając się na dziurawość asfaltu ... a potem to było już bardzo sympatycznie ... pierwsze wspinanko na rozgrzewkę aby potem zjechać do Suchacza i rozkręcić rumaka do 61 km/h ... jedziemy dalej, ktoś tam kiedyś pisał o męczącym podjeździe z Suchacza w kierunku Kadyn ... przesadzał ten ktoś. Z Kadyn na Tolkmicko jakoś specjalnie bez echa przeszło, może poza ciekawostką, w pewnym momencie optycznie wydaje się, że asfalt pnie się w górę a rower sukcesywnie przyspiesza ... pierwszy raz się z takim zjawiskiem spotkałem ... w sumie szkoda, że nie mam altimetru ... on by prawdę powiedział. No i za Tolkmickiem wisienka na torciku dzisiejszego wyjazdu, wspinaczka do Pogrodzia ... powiem, krótko, jestem zakochany w tym podjeździe ... chyba 5,5 km non stop pod górę, fajne miejsce, kilka miłych miejsc widokowych i obraz ludzkiej głupoty w postaci śmieci różnych w miejscach gdzie ich być nie powinno ... ludzie, czy was pokurwiło do reszty, w domu na dywan sobie te śmieci wypierdalajcie bezmózgi jedne !!! Z Pogrodzia przez Milejewo do Elbląga nuuudą wiało i zajechałem do domu ... miałem dziś inne plany ale wyszło jak wyszło i jest dobrze. We środę planuję przyatakować pierwszą setkę w tym sezonie ... nawet 130 km w sumie ... Elbląg - Jakubowo ... trzeba zobaczyć czy synek jest grzeczny u babci. Amen.

Ot rozgrzewka

Sobota, 14 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Ot pętelka przez Elbląg - Drużno - Pasłęk - Borzynowo - Pomorska Wieś - Elbląg. Towarzysze Darecki_EB, Marcin, Czarny. Pogoda git. Jutro sprawdzian z gatunku "damy radę 200+". Amen.