Wpisy archiwalne w kategorii

Szwędactwo Miejskie

Dystans całkowity:1215.75 km (w terenie 10.40 km; 0.86%)
Czas w ruchu:56:43
Średnia prędkość:21.05 km/h
Maksymalna prędkość:52.00 km/h
Suma podjazdów:360 m
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:27.63 km i 1h 19m
Więcej statystyk

Wpis przełomowy

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
A to z kilkudziesięciu powodów, wpis ten jest przełomowy. Pierwszy podstawowy powód jest taki, że zasadniczo za czas niedługi ten blog umrze śmiercią naturalną i zostanie już jedynie miejscem wpisu tak zwanych suchych statystyk rowerowych, wynoszę się na normalnego bloga, takiego o szerokiej tematyce, szerszej niż rower i kręcenie pedałami, które mimo iż sprawia mi frajdę i jest genialnym sposobem na utrzymanie sprawności to generalnie jest mega kretyńskim zajęciem (o kręceniu pedałami rzecz jasna wciąż piszę). I tak kocham pedałować. Powód numer dwa, już niebawem będę miał dużo innych tematów do opisania, tematów, które baaardzo wykraczają poza ramy tej stronki. Pozostałych powodów kilkudziesięciu minus dwa wymieniać chwilowo nie będę, poza tym to moje powody i tym samym są znane tylko mnie. Kilometry z wczoraj i dziś, wczoraj 15 km spacerku wraz z małżonką a dziś pracowe ... a i zaraz lecę pokręcić w obcisłych gatkach ... ale temu to poświęcę osobny wpis. Z rzeczy bardzo ważnych kupiłem dziś w końcu ciężarki i uczyniłem sobie trening górnych partii ciała po obwodzie stacyjnym i czuję się świetnie.

Do napisania tymczasem.

Luźne kaemy

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kilometren z dwóch dniów. Pomijając fakt, że dziś dostałem rachunek wyrównawczy za gaz to całkiem zajebiaszczy czas się teraz zadziewa, bliskie osóbki wspierają i pomagają w przygotowaniach do wyjazdu, pracuję z pełnym luzem, nóżka mimo miesiąca przymusowych wakacji bardzo elegancko zapodaje ... zobaczymy w przyszłym tygodniu jak wrócę w teren co się będzie działo ... przybyło kilogramów więc bankowo będzie wolniej na podjazdach ... zresztą z całą pewnością moi radośni czytelnicy dowiedzą się jak było ... dziś dostałem w "prezencie" nowe Schwalbinki Rakietowe Rony ... będziemy testować, obaczym co te faszystowskie opony są warte. Ogólna radość mnie rozpierdala od środka i na zewnątrz od jakiegoś czasu ... zagadka ... dlaczegóż.

Pozdrawiam.

Co napierdala w pkp ...

Wtorek, 31 lipca 2012 · Komentarze(0)
Po pracy żem sobie po mieście polatał, po drodze spotkałem Dareckiego i śmy śmignęli kilka kilometrów razem wymieniając myśli różne, między innymi o haku co to napierdala jak pociąg jedzie i o kwadraturze koła i o innych popierdółkach a potem każdy poleciał w swoją stronę i się tak uzbierało 40 kaemów. Tak przy okazji, szukam nowego właściciela dla mojego Gianta, zabierał go ze sobą nie będę bo ma kierownicę po niewłaściwej stronie ...

Takie tam zapitalanko

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · Komentarze(0)
Ot taka pętelka po obrzeżach miasta. Ostatnio ciężko się pedałowało więc dziś przed wyjazdem postanowiłem zbadać ciśnienie w gumach ... jak obaczyłem co pokazał manometr to żem zdębiał ... takie ciśnienie to ja miałem w oponach w góralu ... 2 bary ..., szybciutko wróciłem do dedykowanych 5 i poleciałem, od razu się inaczej to to toczyło. Po drodze spotkałem Wiolkę, jeno Ona dziś była biegła w swoich ciuszkach obcisłych ...

Wew pracy uczyniłem kontrolne ważenie pourlopowe i się kurwa przeraziłem, piwu i żarciu na dłuższy czas mówię stop klatka ...

Czas się szykować ku zmianom ...

Negliż

Niedziela, 29 lipca 2012 · Komentarze(2)
Rower został w akcie wkurwiennym pozbawiony dodatków wagotwórczych typu stopka, bagażnik, błotniki, adapter do fotelika dla juniora itp. itd. i poleciałem obdziany w lajkrę przegonić się i zobaczyć w jak czarnej dupie jestem ... no i jestem w bardzo czarnej dupie co pokazuje średnia ... nawet nakurwiający zewsząd wiatr nie jest usprawiedliwieniem.

Pozdrawiam.

Zmiany, zmiany ... i insze takie

Niedziela, 29 lipca 2012 · Komentarze(3)
Zaniedbawszy blogaska przepotwornie, za co już zebrałem opiermandol od osób zainteresowanych, resztę zasadniczo chuj to grzeje ... ale cóż, bardzo mnie przykro, wróciłem z oszałamiającą liczbą kilometrów za miesiąc lipiec. Może jeszcze coś dziś dokręcę żeby żenady kompletnej, która i tak już była nastąpiła, nie było ... stylistyka mi siada przez ten urlop i te baardzo rowerowe temperatury. Na urlopie się nam dziecko pochorowało, pogody na opalanko było dni całe czy ... w związku z powyższym nie wyglądam jak Balotelli ;-) Roweru na urlop z premedytacją nie wziąłem, obrażony byłem na rower, leczyłem kontuzję, zapuściłem się znów wagowo i wsio zaczynamy łod nowa ... ale może to i dobrze ... wiele zmian nadchodzi, dużo nowego, życiowe wywroty i zanosi się na normalność pełną ... i życie spokojne. No to i by było tyle ... wygląda, że od sierpnia więcej na rowerze, miesiąc urlopu starczy.

Zdrowienie

Piątek, 22 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Do pracy i z pracy ... a wieczorem lekkie trenowanko, gra na jakieś 60% możliwości, pierwsze drygowanko obroną, całkiem udane, no i mam mojego imiennika Zommera juniora jako stopera i ten chłopak wie po co jest ostatnim obrońcą i wiem, że mogę na nim polegać ... życiowo nic się ciekawego nie dzieje, rowerowo również, treningami żyję, budowaniem formy ... i inszymi sprawami pozarowerowymi.

Dobranoc.

Hepi bersdej

Czwartek, 21 czerwca 2012 · Komentarze(3)
Ten oto wywłok literancki dedykuję w całej swej rozwlekłości kuleżance mej łod serca Karalajnie gdyż oto dziś obchodzi ta łona swoje urodziny ... 18'te a jakże by inaczej :) Otóż w tym cudnym dniu, życzę Tobie, żebyś zawsze była sobą, tą osobą, którą znam i którą darzę takim a nie innym uczuciem i nie zmieniaj się nigdy never normalnie :)

Kilomentry z dni od ostatniego wpisu ... nic szczególnego, czyli tak zwane nating speszjal, do robo i z robo i do drugiego i do trzeciego robo ... i tak w koło Macieju czy inszy dobrodzieju :) i to tyle w temacie rowerowym.

A teraz będzie z beczki znienawidzonej przez jedynych, słusznych i gardzących piłką nożną rowerzystów ... no niestety nażelowany Krystianek spowodował, że Krecik jedzie do domu ... cóż bywa ale jednak szkłoda jest duża dość ...

A teraz będzie z tej samej beczki co chwilę temu ale na zdecydowanie niższym poziomie ... otóż uwaga, chwalę się :)

TAAADAAAM

Zdjęcie wybrali, że niech ich ten ... no ... pindolek :)

Ale tak, zostałem chyba już teraz oficjalnie numerem dwa, a w zasadzie 22 amatorskiej drużyny piłkarskiej EKS Zryw :) i jest fajno :)

Dobranoc i buziole cukierkole dla Karalajny raz jeszcze :)

Ojro srojro

Sobota, 16 czerwca 2012 · Komentarze(1)
Treściwie odnośnie kilometrów ... z jednego dnia ... a potem w akcie wkurwu na siebie i cały świat wsiadłem do auta na dwa dni ... więc to są kilometry ze środy ale wpis dotyczy tego co się łod tej środy do dnia dzisiejszego działo było.

Pierwsze primo to na poprzednim sprarringo-treningu poszło ładnie, nawet zostało to wspomniane na nieoficjalnej stronie klubu KS Zryw przez mistera Titinho :) czyli kapitana Bombę w rzeczonym klubie sportowym ... ale okazało się, że mimo tego iż człek regularnie pomyka rowerem to bliżej to dalej, to jednak nogi się do jednego rodzaju wysiłku przyzwyczajają a każden inny zgubnym być może ... tak się też stało w dniu wczorajszym. O 20 czasu lokalnego wybieglim na "murawę" Orlika grać spotkanie sparringowe przed niedzielnym meczem ligowym ... dla mnie ten sparring skończył się w 3 minucie ... efekt ... poważnie naciągnięte mięśnie czworogłowe ... czeka mnie 3 tygodnie leczenia i mam dwa miesiące na trening i łapanie formy ... bo w tej rundzie rozgrywek już w meczu ligowym między słupkami nie stanę ... sad but true. Kolega Bartek również schodząc z boiska po zakończeniu spotkania narzekał na ponaciągane mięśnie ... i teraz niech mi ktoś powie, że jazda rowerem to samo zdrowie to mu wybuchnę śmiechem w tak zwaną facjatę ... podsumowując jestem zły i zdołowany ... miałem zagrać 3 zamykające ligę spotkania ... a tu WIELKI KUTAS (to taki odpowiednik Wielkiej Niedźwiedzicy)

Secundo ... ojro srojro ... nosz normalnie brać rowerowa mnie zaczyna wkurwiać, swoimi kompleksami, zadufaniem i cała wiązanką typowo polskich przywar ... bo Euro jest to my biedni rowerzyści cierpimy, bo kibice łażą po DDR, bo w TV ciągle mecze ... bo drą ryja i w ogóle po co to ... i jeszcze latanie za piłką ... co to jest, rower lepszy ... Nosz kurwa banda ignorantów ... a co jeśli rowerzysta gra też w piłkę i nie narzeka, zapewne dowie się, że niegodzien jest miana prawdziwego rowerzysty. Podsumowując ... ludzie to kurwy ... rowerzyści też są ludźmi ... wnioski proszę samemu ...

Albo nie daj Boże jak rowerzysta jest zagorzałym kibicem vide Łukasz ... ten to bidny musi mieć przejebane, przy tej całej jego anty litwińsko jakiejś tam postawie i z tym pluciem do talerza ... normalnie cham i prostak jego wasza i moja mać :) ale ja tam człowieka lubię, choć się nie znamy osobiście ... no i wiecie co, on jeździ na rowerze, zalicza gminy, ogląda zapewne mecze, może nawet też kiedyś kopałtą okrągłą i co i słowem nie narzeka na te Euro srełro ... dziwne ... być może też nie jest tr00 rowerzystom om om om ...

I co i nic, żale wylane, ostatnio jest i będzie gorzko ... zdjęć chwilowo tyż nie, do jutra of korz ... bo jutro będą, bo chopoki grają mecz ...

A dziś czymamy kciukersy za Biało-Czerwonych bo ... bo do czech razy sztuka :)

Dobranoc.

Ojro w tak zwanym tłoku

Wtorek, 12 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Zbierane kilometry, zawodowe i rekreacyjno-sportowe ... czyli rower jako środek transportu, ekologiczny, szybki, wkurwiający kierowców stojących w korkach ... Pogoda jest mocno zmieszana, raz ciepło i duszno, raz zimno i wiatr kurwi po ryju jak oszalały ... ten czerwiec coś niezdecydowany pogodowo. Ojro dwa dwanaście się było w piątek i zaczęło, komentował nie będę, mecze oglądam, jest ciekawie, nawet bardzo ... dziś w momencie gdy czynię tego zacnego wpisa blogowego do meczu "ostatniej szansy" z Rosją czasu jeszcze jest. Od dwóch dni leczę zbolałe członki ciała mego absolutnie wszystkie ... no może poza członkiem głównym ... a dlaczego ja je leczę. Czasu swego kolega Siombelak, ziomal piłkarz zapytywał czy bym w piłę na tak zwanych "Orlikach" pograć nie chciał ... a że było to daaawno to tak jakoś ostatnio przy okazji piątkowego meczu otwarcia się zgadalim i ustalilim, że jest problem w ich klubie z golkiperem ... bo podstawowy to w rozjazdach jest a ten łon, czyli Siombelando, to zabieg na kolano mieć będzie za chwil kilka. To wew związku z tym udałem się ja w ubiegłą niedzielę czyli 10 czerwca na "Orlika" na godzinę 20'tą ... przywdziałem bramkarski trykocik, rękawice i się zaczęło ... 8 lat przerwy swoje zrobiło, czasem brakowało pewności ale instynkt został, agresja i ogólne bramkarskie "jajo" były więc występ udany zakończył się angażem do składu podstawowego drużyny ... no i co, i teraz to łode mnie zależy, czy utrzymam miejsce w podstawowym składzie ... 17 czerwca kciuki czymać proszę, gram mecz ligowy ... brzmi dumnie, ale jak się okazuje "Orliki" przyciągnęły ogromną ilość ludzi grających w piłę i przyznać trzeba, że poziom wykonania tychże obiektów jest godny podziwu i poszanowania ... good job Mr. Tusk ... ja jestem ZA !!!

Po 8 latach przerwy wróciłem między słupki bramki ... 11 lat grania nazwijmy to "poważnego" w piłkę z 4 latami AZS'u włącznie i jednak człowiek pewnych rzeczy nie zapomina ... jak z jadą na rowerze ...

Cóż ja mam jeszcze dodać ... fajno, no się cieszę bardzo i chuj !!! Dobranoc.

P.S. Zakwaszenie mięśniów nóg ... poziom przekurwazajebisty ... 90 minut na bramce spowodowało większe skatowanie niż kiedykolwiek na rowerku ...