Ojro srojro

Sobota, 16 czerwca 2012 · Komentarze(1)
Treściwie odnośnie kilometrów ... z jednego dnia ... a potem w akcie wkurwu na siebie i cały świat wsiadłem do auta na dwa dni ... więc to są kilometry ze środy ale wpis dotyczy tego co się łod tej środy do dnia dzisiejszego działo było.

Pierwsze primo to na poprzednim sprarringo-treningu poszło ładnie, nawet zostało to wspomniane na nieoficjalnej stronie klubu KS Zryw przez mistera Titinho :) czyli kapitana Bombę w rzeczonym klubie sportowym ... ale okazało się, że mimo tego iż człek regularnie pomyka rowerem to bliżej to dalej, to jednak nogi się do jednego rodzaju wysiłku przyzwyczajają a każden inny zgubnym być może ... tak się też stało w dniu wczorajszym. O 20 czasu lokalnego wybieglim na "murawę" Orlika grać spotkanie sparringowe przed niedzielnym meczem ligowym ... dla mnie ten sparring skończył się w 3 minucie ... efekt ... poważnie naciągnięte mięśnie czworogłowe ... czeka mnie 3 tygodnie leczenia i mam dwa miesiące na trening i łapanie formy ... bo w tej rundzie rozgrywek już w meczu ligowym między słupkami nie stanę ... sad but true. Kolega Bartek również schodząc z boiska po zakończeniu spotkania narzekał na ponaciągane mięśnie ... i teraz niech mi ktoś powie, że jazda rowerem to samo zdrowie to mu wybuchnę śmiechem w tak zwaną facjatę ... podsumowując jestem zły i zdołowany ... miałem zagrać 3 zamykające ligę spotkania ... a tu WIELKI KUTAS (to taki odpowiednik Wielkiej Niedźwiedzicy)

Secundo ... ojro srojro ... nosz normalnie brać rowerowa mnie zaczyna wkurwiać, swoimi kompleksami, zadufaniem i cała wiązanką typowo polskich przywar ... bo Euro jest to my biedni rowerzyści cierpimy, bo kibice łażą po DDR, bo w TV ciągle mecze ... bo drą ryja i w ogóle po co to ... i jeszcze latanie za piłką ... co to jest, rower lepszy ... Nosz kurwa banda ignorantów ... a co jeśli rowerzysta gra też w piłkę i nie narzeka, zapewne dowie się, że niegodzien jest miana prawdziwego rowerzysty. Podsumowując ... ludzie to kurwy ... rowerzyści też są ludźmi ... wnioski proszę samemu ...

Albo nie daj Boże jak rowerzysta jest zagorzałym kibicem vide Łukasz ... ten to bidny musi mieć przejebane, przy tej całej jego anty litwińsko jakiejś tam postawie i z tym pluciem do talerza ... normalnie cham i prostak jego wasza i moja mać :) ale ja tam człowieka lubię, choć się nie znamy osobiście ... no i wiecie co, on jeździ na rowerze, zalicza gminy, ogląda zapewne mecze, może nawet też kiedyś kopałtą okrągłą i co i słowem nie narzeka na te Euro srełro ... dziwne ... być może też nie jest tr00 rowerzystom om om om ...

I co i nic, żale wylane, ostatnio jest i będzie gorzko ... zdjęć chwilowo tyż nie, do jutra of korz ... bo jutro będą, bo chopoki grają mecz ...

A dziś czymamy kciukersy za Biało-Czerwonych bo ... bo do czech razy sztuka :)

Dobranoc.

Komentarze (1)

Piłkę to ja trochę kopałem, byłem cenionym w klasie lewym obrońcą, a szczytem mojej piłkarskiej kariery były występy w reprezentacji mojej klasy w mistrzostwach liceum - ale byliśmy jako ta nasza reprezentacja narodowa, tj. mieliśmy wieczny problem z wyjściem z grupy :))

A Euro to sobie z moją kobitą oglądamy i nawet dzielnie znoszę to, że ona kibicuje Niemcom, bo ja to za Grekami dzisiaj będę :)

lukasz78 08:54 piątek, 22 czerwca 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zesla

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]