Spizgało

Sobota, 31 marca 2012 · Komentarze(0)
Rano jak wstałem, czyli o 5:30 ... za oknem był armagedon ... więc szybciutko wróciłem do wyrka i przytuliłem szanowną Małżonkę. Około 11 pogoda nieco się poprawiła, deszcz przestał napierdalać a zaczął jedynie padać. No to ruszamy, szosa odpada w taką pogodę, masochistą nie jestem ;-) Ruszylim w las zobaczyć w jak czarnej dupie jestem w porównaniu z zeszłym rokiem ... no i cóż jestem w czarniejszej niż się spodziewałem, palce mi u stóp tak zmarzły, że czucie straciłem, stąd powrót do domu po 17 km ... bo mocy było spokojnie na 40 km w terenie. Zrobilim typową trasę interwałową ... troszku krótkich technicznych podjazdów i takich samych zjazdów, jeden 3,5 km podjazd i się zrobiło 17 km. Przed domem rower i ja wyglądaliśmy jak Jozin z Bazin :-). Amen.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa siety

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]