Rano jak wstałem, czyli o 5:30 ... za oknem był armagedon ... więc szybciutko wróciłem do wyrka i przytuliłem szanowną Małżonkę. Około 11 pogoda nieco się poprawiła, deszcz przestał napierdalać a zaczął jedynie padać. No to ruszamy, szosa odpada w taką pogodę, masochistą nie jestem ;-) Ruszylim w las zobaczyć w jak czarnej dupie jestem w porównaniu z zeszłym rokiem ... no i cóż jestem w czarniejszej niż się spodziewałem, palce mi u stóp tak zmarzły, że czucie straciłem, stąd powrót do domu po 17 km ... bo mocy było spokojnie na 40 km w terenie. Zrobilim typową trasę interwałową ... troszku krótkich technicznych podjazdów i takich samych zjazdów, jeden 3,5 km podjazd i się zrobiło 17 km. Przed domem rower i ja wyglądaliśmy jak Jozin z Bazin :-). Amen.
Zakończył się właśnie 3 tydzień popołudniowej zmiany w robocie ... uff, nareszcie. Lekki ból w nogach utrzymuje się od dwóch dni, dziś przerwa od ćwiczeń, dzień odpoczynku tak zwany. Jutro malutka pętla po wysoczyźnie z rana. Planowane 50 km w poziomie i ok 350m w pionie. Jeszcze na rowerku górskim. Amen.
A jakoś tak dziwnie i bez wyrazu. Za to dzień udanych zakupów, kaseta XT kupiona, łańcuch XTR również, rękawiczki długopalcowe, pompka do amortyzatora i okulary z wymiennymi szkłami. Amen.
Postanowił odwiedzić "swoją" pętelkę w Bażantarni. W sumie 3 kółeczka zrobił, ustawił ostatecznie amortyzatora pracę i zadowolony wrócił do domku. Amen.
Do pracy a po pracy ... taki objazd okolicy szybciutki i wyszło 22 km. Szosowiec mnie mijał ... kuźwa jak oni zapindalają, ja tyż tak chcę ... w sumie to już niebawem :D :D :D. Amen.
Do pracy i z pracy. Z racji wczorajszego dystansu dziś rano nogi kręciły się ledwo ... ale jakoś się do pracy doczłapałem, powrót był już żwawszy. Jest dłużej jasno ale żeby cieplej ... niekoniecznie. Amen.
A może przede wszystkim szosowców a szczególnie jednego z nich ... zaczynając od początku. Dziś to miejsce miało Oficjalnie Otwarcie Sezonu Rowerowego 2012 w naszym grajdołku, okraszone pożegnalną kąpielą kończącą sezon Elbląskich Morsów ... szacun drodzy państwo, mi było zimno od samego patrzenia na Was. Przy okazji otwarcia dzisiejszego sezonu zrobiłem swoją życiówkę i co ważne, kolana nie bolą !!! co oznacza nic innego jak to, że spokojny trening bez gonienia grupy daje efekty :-) A teraz najważniejsze, chciałbym baaardzo ale to baaardzo serdecznie podziękować koledze na szosowym Jamisie w stroju grupy kolarskiej Mróz ... bez Ciebie bym nie dojechał, pojawiłeś się w momencie gdy miałem potężny kryzys związany z urywającym łeb wiatrem prosto w ryj i dałeś koło no i przyjemną rozmowę ... jeszcze raz wielkie dzięki. Powrót był już milutki z dobrą średnią i w doskonałym towarzystwie Owcy, Dareckiego_EB, Dareckiego_ESR i kilku osób, których z racji krótkiego stażu rowerowego w Elblągu nie kojarzę ... Było bardzo sympatycznie, spożyte dwie tabliczki czekolady z orzechami i rodzynkami, baton Snickers, dwa bidony soku z gumijagód (woda, miód i cytryna) oraz jakiś izotonik w końcówce jak mnie się własne pitku skończyło ... No i przekonany jestem w 100% że rower szosowy to jest coś co mnie bardziej jara od górala ... Amen.
A do Lidla pojechał po zakupy ... a to sklep przyjazny rowerzystom ... można wejść, nikt się nie czepia, żaden durny ochroniarz się nie mundruje, że z rowerem nie można ... i to tyle. Amen.
Ot taka przejażdżka turystyczno-towarzyska przy okazji kolejnej edycji elbląskiego Alleycat'a. Moja "Maja" poznała swojego lżejszego braciszka (Scale 20 kolegi), chyba się polubili ;-). Jutro Stegna i Official Innauguration of 2012 Season, będzie się działo. Amen.
Ot jak co dzień, do pracy, z pracy, plus zajazd po klucze od domu do ob. Małżonki co to na ksiutach urlopowych z kuleżankami przebywa aktualnie. Coś mi tam popiskiwać zaczęło i miałem wsze obawy, że to coś z bębenkiem koła tylnego ... ale posłuchał, podociekał i wychodzi, że supporcik dogorywa, i w sumie dobrze, się zmieni na nowy, lżejszy ;-). Życzę spokojnego, rowerowego weekendu. Amen.