No to w zasadzie nie muszę nic pisać ... może poza tym, żem dumien okrutnie z ob. Małżonki, postawy, samozaparcia i ogólnej zajebistości Żonki mojej ... cóż jeszcze ... z polecenia kolegi Mareckiego zanabył dziś rano koszulkę termocośtam i bokserki z pampersem od kompletu i ... póki co jestem pod grubym wrażeniem wygody i działania, zobaczymy jak pampers zniesie trudy sezonu i kilometry w siodle ... Amen.
Debiut szanownej ob. Małżonki się dziś był i odbył. Rowerem mojej szanownej mamuśki marki Unibike ... sprzęt do zadań City/Trekking o słusznej wadze, dlatego też się byłem obawiałem o kondycję ob. Małżonki ... jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie.
Mieliśmy w planie luźno pokręcić się po okolicy w ramach zaprawy przed jutrzejszą wycieczką na pola Bitwy pod Grunwaldem jako, że przebywamy aktualnie na urlopowaniu w okolicach. Plan wykonany, konieczna jednak będzie niewielka korekta ustawienia siodła w rumaku ob. Małżonki. Zadowolon jestem wielce z postawy Małżonki jak i z wspólnych kilometrów, pierwszych wspólnych jak jesteśmy razem od lat 4 ... Amen.
P.S. Oczywiście kochany przyjaciel wiatr klasycznie próbował urwać ryj, jednak ob. Małżonka dzielnie stawiła mu czoła swego ... :)
Rano standard do pracy ... Wracam do domu a ob. Małżonka w te słowa "jedź misiu na przejażdżkę, młody śpi" ... po 30 sekundach szoku ogarnąłem się i pojechałem ... pogoda cudna, wiatr tylko momentami ciut przeszkadzał ... a trasa wyglądała tak: Elbląg - Gronowo Górne - Pilona - Bogaczewo - Aniołowo - Bożynowo - Zalesie - Pomorska Wieś - Elbląg. Miło było, nóżka podawała, słoneczko, samochodów prawie brak ... więcej takich dni poproszę. Życzę wszystkim spokojnych, radosnych i rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy. Amen.
No i się stanęło ... od Stegny tak "dużego" dystansu nie robiłem. Ranek standardowo do pracy, pozamykali w tym naszym Ebowie ulice, rozkopali, remonty robią, kierowcy wkurwieni w koreczkach stoją a ja sobie spokojnie do pracy pomykam :-) kocham ten moment gdy wkurwieni i z lekka spóźnieni kierowcy puszczają mi zawistne spojrzenia zza kółka, czuję się wtedy jak warszawski Car Killer :D ... Po pracy poleciał do domu, uczynił zakupy coby w celu tak zwanego zagonienia do lodówki pingwinów co to się były wzięły i wyprowadziły w zeszłym tygodniu. Wróciwszy z zakupów poczynił kuchenne rewolucje ... szybko, sprawnie i bezproblemowo, niczym kupno na Allegro ... kurczaczek z przyprawami i ciemnym sosem sojowym, brokuły gotowane na aldente czy jakoś tak no i ryżyk, taki dziki ... amerykański :D. Zjadł rodzinny obiadek, posprzątał i się puścił na rowerowanie, plan był aby się bezcelowo pokręcić po mieście, nadmienię iż po drodze tak zwanej napotkał Owcę rzeczoną kuleżankę rowerową ... ale jak to w życiu bikera turysty nawróconego bywa, plany się wzięły i zmieniły . Jako iż niemożon być obecnym w dniu 31 marca na pożegnaniu naszej "Chwili Oddechu Goniącego Bikera" postanowiłem osobiście udać się na przeprawę promową na Nogacie w celu pożegnania i takoż uczyniłem. Pedałowanie przyjemne, mimo wiaterku, który to bocznie, to wmordewindowo zawiewał ... powrocik radosny bo z wiatrem i 50'tka pynkła ... Amen.
A może przede wszystkim szosowców a szczególnie jednego z nich ... zaczynając od początku. Dziś to miejsce miało Oficjalnie Otwarcie Sezonu Rowerowego 2012 w naszym grajdołku, okraszone pożegnalną kąpielą kończącą sezon Elbląskich Morsów ... szacun drodzy państwo, mi było zimno od samego patrzenia na Was. Przy okazji otwarcia dzisiejszego sezonu zrobiłem swoją życiówkę i co ważne, kolana nie bolą !!! co oznacza nic innego jak to, że spokojny trening bez gonienia grupy daje efekty :-) A teraz najważniejsze, chciałbym baaardzo ale to baaardzo serdecznie podziękować koledze na szosowym Jamisie w stroju grupy kolarskiej Mróz ... bez Ciebie bym nie dojechał, pojawiłeś się w momencie gdy miałem potężny kryzys związany z urywającym łeb wiatrem prosto w ryj i dałeś koło no i przyjemną rozmowę ... jeszcze raz wielkie dzięki. Powrót był już milutki z dobrą średnią i w doskonałym towarzystwie Owcy, Dareckiego_EB, Dareckiego_ESR i kilku osób, których z racji krótkiego stażu rowerowego w Elblągu nie kojarzę ... Było bardzo sympatycznie, spożyte dwie tabliczki czekolady z orzechami i rodzynkami, baton Snickers, dwa bidony soku z gumijagód (woda, miód i cytryna) oraz jakiś izotonik w końcówce jak mnie się własne pitku skończyło ... No i przekonany jestem w 100% że rower szosowy to jest coś co mnie bardziej jara od górala ... Amen.