No i miałem rano lecieć na wycieczkę zorganizowaną ale zaspałem nieco i będąc na "placu rybnym" o 8:06 nie zastałem już nikogo, się mówi trudno ... po 5 sekundach namysłu postanowiłem ruszyć trasą, którą planowałem od jakiegoś czasu. Skrótowo to było tak: Elbląg - Kamionek Wlk. - Suchacz - Kadyny - Tolkmicko - Pogrodzie - Milejewo - Elbląg. Pogoda super acz wiało ... a tego nie lubi chyba żaden rowerzysta ... na wysokości Rangór kurtka wylądowała na grzbiecie bo na bluzę z długim rękawem było jednak za zimno. A wracając do kwestii sprzętowych, w dniu wczorajszym zmieniłem ja opony na Schwalbe Marathon 1,5 cala, i mimo tego, że mam je nabite do 6 atm. to jedzie się nad wyraz komfortowo jak na takie opony, no i do jazdy turystycznej asfaltami biją na głowę każde opony terenowe, nawet te typu semi slick. Wracamy do relacji, jadę dalej wkurwiając się na dziurawość asfaltu ... a potem to było już bardzo sympatycznie ... pierwsze wspinanko na rozgrzewkę aby potem zjechać do Suchacza i rozkręcić rumaka do 61 km/h ... jedziemy dalej, ktoś tam kiedyś pisał o męczącym podjeździe z Suchacza w kierunku Kadyn ... przesadzał ten ktoś. Z Kadyn na Tolkmicko jakoś specjalnie bez echa przeszło, może poza ciekawostką, w pewnym momencie optycznie wydaje się, że asfalt pnie się w górę a rower sukcesywnie przyspiesza ... pierwszy raz się z takim zjawiskiem spotkałem ... w sumie szkoda, że nie mam altimetru ... on by prawdę powiedział. No i za Tolkmickiem wisienka na torciku dzisiejszego wyjazdu, wspinaczka do Pogrodzia ... powiem, krótko, jestem zakochany w tym podjeździe ... chyba 5,5 km non stop pod górę, fajne miejsce, kilka miłych miejsc widokowych i obraz ludzkiej głupoty w postaci śmieci różnych w miejscach gdzie ich być nie powinno ... ludzie, czy was pokurwiło do reszty, w domu na dywan sobie te śmieci wypierdalajcie bezmózgi jedne !!! Z Pogrodzia przez Milejewo do Elbląga nuuudą wiało i zajechałem do domu ... miałem dziś inne plany ale wyszło jak wyszło i jest dobrze. We środę planuję przyatakować pierwszą setkę w tym sezonie ... nawet 130 km w sumie ... Elbląg - Jakubowo ... trzeba zobaczyć czy synek jest grzeczny u babci. Amen.
No to w zasadzie nie muszę nic pisać ... może poza tym, żem dumien okrutnie z ob. Małżonki, postawy, samozaparcia i ogólnej zajebistości Żonki mojej ... cóż jeszcze ... z polecenia kolegi Mareckiego zanabył dziś rano koszulkę termocośtam i bokserki z pampersem od kompletu i ... póki co jestem pod grubym wrażeniem wygody i działania, zobaczymy jak pampers zniesie trudy sezonu i kilometry w siodle ... Amen.
Debiut szanownej ob. Małżonki się dziś był i odbył. Rowerem mojej szanownej mamuśki marki Unibike ... sprzęt do zadań City/Trekking o słusznej wadze, dlatego też się byłem obawiałem o kondycję ob. Małżonki ... jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie.
Mieliśmy w planie luźno pokręcić się po okolicy w ramach zaprawy przed jutrzejszą wycieczką na pola Bitwy pod Grunwaldem jako, że przebywamy aktualnie na urlopowaniu w okolicach. Plan wykonany, konieczna jednak będzie niewielka korekta ustawienia siodła w rumaku ob. Małżonki. Zadowolon jestem wielce z postawy Małżonki jak i z wspólnych kilometrów, pierwszych wspólnych jak jesteśmy razem od lat 4 ... Amen.
P.S. Oczywiście kochany przyjaciel wiatr klasycznie próbował urwać ryj, jednak ob. Małżonka dzielnie stawiła mu czoła swego ... :)
Rano standard do pracy ... Wracam do domu a ob. Małżonka w te słowa "jedź misiu na przejażdżkę, młody śpi" ... po 30 sekundach szoku ogarnąłem się i pojechałem ... pogoda cudna, wiatr tylko momentami ciut przeszkadzał ... a trasa wyglądała tak: Elbląg - Gronowo Górne - Pilona - Bogaczewo - Aniołowo - Bożynowo - Zalesie - Pomorska Wieś - Elbląg. Miło było, nóżka podawała, słoneczko, samochodów prawie brak ... więcej takich dni poproszę. Życzę wszystkim spokojnych, radosnych i rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy. Amen.
Wpierdzieliwszy 40 cm średnicy Diavolę z Primavery poczułem wyrzut sumienia i ruszyłem na wieczorne pedałowanie w ramach uspokojenia rzeczonego ... cóż udało się :-) jestem spokojny acz czuję niedosyt ... niestety blachsmród dziś dobił mnie przed samymi świętami finansowo i nie stykło na przednią lampkę dającą sensowne świecenie. Amen ...
Ot takie szwędanie po Ebowie, celem załatwienia spraw kilku. No i w końcu mam normalne spodnie przylegająco-ocieplano-ledżinsowate-na-szelkach-na-rowerowe. Oponki dla sznownej ob. Mamusi oraz dętki również zanabył drogą kupna. Pogoda cód mniód i orzeszki, nic tylko jeździć. Amen.
P.S. kategoria 'Kilometry Żałobne' przyznawana jest za przebieg poniżej 20 km, tak sobie szanowna komisja, czyli ja, postanowiła ...
... co przeplata, jebło śniegiem, nie ma bata ... pogoda pod zdechniętym kotem/psem*, deszcz napierdala, za chwilę deszcz ze śniegiem, chwilę sam śnieg ... zdecydowali by się tam na górze. Jako, że masochistą nie jestem, kilometrów dziś wybitnie malutko, żenująco i żałobnie wręcz ... ale co tam, podkurwion mokrym tyłkiem poleciałem do Nexusa zakupić w końcu komplet błotników i przy okazji zupełnie oczojebiącą i widoczną z kilometra lampkę tylną czerwoną pionową z fajnymi trybami świecenia ... radość pełna :-))). W domku czynności czyszcząco różne, jakieś torby na ramie zamontowane, koszyki od bidonów odkręcone raz na zawsze, uchwyt wraz z pompką przykręcony, dętka, łyżki, łatki i inne cuda zapakowane do torby podramnej ... mielim dziś ogólnie z Dareckim_EB polecieć sobie na jakieś wycieczkowo króciutkie poza miasto a tu ciul ... pogoda nas zaje ... zaniechała, tu Perła, tu siedzonko w domu. Jednym słowem Marian miał racyję, że dziś deszczyk napierdalać będzie. Jednym słowem jak to mawia młodzież ... Masakracja ;-))) Amen.
*w zależności od posiadanego w domu zwierzęcia niepotrzebne skreślić.
Rano arbeit jak to zwykle bywa w tygodniu ... a po pracy prikaz od ob. Małżonki udania się środkiem dwukołowego transportu zdrowotnego do Lidla, pisałem jakiś czas temu, że to sklep cyklofriendly ... przykro mi bardzo, dziś miałem dyskusję z panią z kasy ale o tym później ... Ruszam, nie ujechałem daleko i oczom mym ukazali się koledzy Marian i Rafi ... chwilunia pogawędki i ruszył dalej już w towarzystwie Rafiego dokręcającego swoje urlopowe 200 km ... ja też niebawem mam urlop :D :D :D ... dotarł do Lidla po drodze poruszając tematów rowerowych różności ... po drodze mignął nam Tomar ... a w Lidlu, postawiłem grzecznie rower na terenie sklepu w miejscu nikomu nie wadzącym i zrobiłem szybkie zakupy ... ale niestety przy kasie pani kasjerka miała zły dzień, bo być może mąż jej nie przeleciał lub cokolwiek innego się było wydarzyło ... cóż ja panią gorąco pozdrawiam ... rozmowa zakończyła się finałowym stwierdzeniem "następnym razem może pan samochodem wjedzie do sklepu" ... pozostawię to bez komentarza ... odpowiedziałem grzecznie, że rower nie zanieczyszcza powietrza i nie powoduje wypadków śmiertelnych ... choć ostatnie pomysły "polityków" z Ruchu Palikota chcą chyba na siłę udowodnić sile rządzącej, że rowerzyści to niebezpieczna część społeczeństwa ... pewnie pani z Lidla głosowała na pana Macieja Mroczka z Ruchu Palikota. Amen.
No i się stanęło ... od Stegny tak "dużego" dystansu nie robiłem. Ranek standardowo do pracy, pozamykali w tym naszym Ebowie ulice, rozkopali, remonty robią, kierowcy wkurwieni w koreczkach stoją a ja sobie spokojnie do pracy pomykam :-) kocham ten moment gdy wkurwieni i z lekka spóźnieni kierowcy puszczają mi zawistne spojrzenia zza kółka, czuję się wtedy jak warszawski Car Killer :D ... Po pracy poleciał do domu, uczynił zakupy coby w celu tak zwanego zagonienia do lodówki pingwinów co to się były wzięły i wyprowadziły w zeszłym tygodniu. Wróciwszy z zakupów poczynił kuchenne rewolucje ... szybko, sprawnie i bezproblemowo, niczym kupno na Allegro ... kurczaczek z przyprawami i ciemnym sosem sojowym, brokuły gotowane na aldente czy jakoś tak no i ryżyk, taki dziki ... amerykański :D. Zjadł rodzinny obiadek, posprzątał i się puścił na rowerowanie, plan był aby się bezcelowo pokręcić po mieście, nadmienię iż po drodze tak zwanej napotkał Owcę rzeczoną kuleżankę rowerową ... ale jak to w życiu bikera turysty nawróconego bywa, plany się wzięły i zmieniły . Jako iż niemożon być obecnym w dniu 31 marca na pożegnaniu naszej "Chwili Oddechu Goniącego Bikera" postanowiłem osobiście udać się na przeprawę promową na Nogacie w celu pożegnania i takoż uczyniłem. Pedałowanie przyjemne, mimo wiaterku, który to bocznie, to wmordewindowo zawiewał ... powrocik radosny bo z wiatrem i 50'tka pynkła ... Amen.