No i padło na te trójmiasto i powrót na kołach ... Dzień pełen absurdów. Zaczęło się od tego, że sobie postanowiłem wytestować papu długodystansowe pod tytułem budyń czekoladowy z musli i bakaliami. Papu zajebiste ale tak mi rozstroiło ruchy robaczkowe, że miałem "małe" problemy z dwójeczką ... loża szyderc00f skrzętnie to wykorzystywała na każdym karwa kroku. Zaczęło się o 5:20 przed dworcem gówniannym ... zajeżdżam i co, Czarny jest, i są i dwie przedstawicielki płci piknej zwaną ... a karwa rzeczonego
Pana Organizatora ni ma ... się potem okazało, że też miał sajgon poranny ale innego kalibru niż ja :)
No to wsiedli my do pociągu i to wcale nie byle jakiego bo ładnego czerwono szarego ... w pociągu jak to w pociągu ... było śmiacie, było szyderowanie i inne takie.
8:03 wysiadamy w Gdyni Gówniannej :) i ja swoje pierwsze kroki kieruję do płatnego, 2,50 zł zdziercy jedni, WC :D loża po raz enty skrzętnie to wykorzystuje :D . Po chwili (15 minut jak nic) ruszamy w kierunku Skweru Kościuszki ... tam kilka fotek lansiarskich i takich innych. Samopoczucie mam przechujowe w związku ze stanem przewodu pokarmowego ... ale to nic.
Fotogramów kilka ...
Fajno jest teraz w tym 3 City ... gdyż z Gdyni do Gdańska można praktycznie cały czas z maluteńkimi wyjątkami przejechać za pomocą DDR'ów m.in. takich:
Zalecielim do Zopott, kawałek Monciaka i molo ... nie będę wstawiał fotek czegoś co oglądałem 26 lat życia ... ale jedna perełka tam była i kołysała się odrobinkę :) cudo cudo i jeszcze raz cudo ...
No i ruszylimy w kierunku Gdańska i ta DDR to absolutne misczostwo świata ... fotogramów brak gdyż pedałowałem zauroczony ... i nawet się specjalnie człowiek turystyczną prędkością 15 km/h nie przejmował zbytnio ... bardzo ładna i z fajnego metariału ... siakis tartan czy cuś, ciekawe jak jego fajność jak popadze z nieba ???
Nie ma co, na żywo robi skubany wrażenie ...
Spod Areny polecielim na długą ... gdzie
Pan Organizator koniecznie chciał sfotografować tyłek Neptuna, rzekomo posiadacza świetnych, zdaniem kobiet, pośladków ...
Nasze dzielne damy
Westerplatte to ostatni cel naszego zwiedzania ...
No i co ... i powrót do domu ... czas zacząć, tego szwędania po 3 City wyszło 50 km i jedna z naszych Pań została odprowadzona w kierunku dworca gdyż nieco przeceniła swoje możliwości a my ruszyliśmy via Pruszcz Gdański w kierunku Ebowa ... po drodze odwiedzając największy dom podcieniowy w regionie
Patrz, jak one żyją to my też możemy !!!
Wracamy grzecznie, coś nas chmurki deszczowe jakieś zaczynają gonić ... za Cedrami na krajowej "siódemce" pobijam swoją dotychczasową życiówkę, czyli wyjazd do Stegny na inauguration of de sizon :) ... i za mostem w Kiezmarku opuszczamy DK nr 7 i lecimy opłotkami ... na 92 km wycieczki splot telefonów i siadająca psycha spowodowały urwanie grupy i ruszenie swoim tempem w kierunku domu i tak na ostatnich 50 km przez Szkarpawę - Tujsk - Marzęcino - Kępki - Bilenik Drugi - Elbląg wykręciłem kosmiczną jak na mnie średnią 32 km/h ... dumien jestem :)
W Kępkach stuknął mi 1000 km przejechanych z Bajkstatsem :)
Doleciałem do domu i to tyle wrażeń. Dziękuję serdecznie współtowarzyszom wycieczki za wspólne 92 km jazdy.
Giant był super wyborem ... ten rowerek spełnia wszystkie moje oczekiwania w 100% :)
Autor rzeczony z rumakiem swym niezawodnym
Sallam Allejkum.