Się w ogóle nie zapowiadało, że taki dystans będzie, miało być do Marka na działkę i nazat, czyli jakieś 2 kaemy ... ale ... kurier był zadzwonił, że też oni karwa wasza i moja mać w sobotę o 20 muszą człeka niepokoić, gdy ten radośnie oddaje się konsumpcji czy też spożywaniu napojów izotonicznych koloru złotego ... no i ten kurier był zadzwonił, że on ma przesyłkę i że w ogóle dzwoni i że nie ma mnie w domu ... to mu grzecznie nawijam, że mnie nie ma, bo jest SOBOTA i jestem na imprezie i że ma grzecznie zaawizować i przyjechać ponownie w poniedziałek bo ja nie pierdolnę wszystkiego i nie pojadę teraz bo piję piwo i chuj :) ... no ale jako, że przesyłka jest wagi państwowej to grzecznie pożegnałem ekipę i pognałem czym prędzej do domu po kasę a potem w umówione miejsce odebrać paczkę i powiedzieć kurierowi kilka ciepłych słów ... w przesyłeczce nakrętka lewa do holołteka II :) dla mojej małżonki, bo przeze brak tej nakrętki, która to w okolicznościach bliżej niesprecyzowanych zniknęła była, moja szanowna ob. Małżonka jeździć na rowerze nie może, co też prowadzi bezpośrednio do zaniżenia jej poczucia własnej wartości i morale ... bo jak to mówi moja ob. Małżonka szanowna ... jeżdżąc na rowerze przecudnej urody uda, pośladeczki i łydeczki się zyskuje ... no i cóż to chyba by było na tyle. Sallam Allejkum.
Treściwie odnośnie kilometrów ... to ze dwóch dniów jest, czyli że zez wczoraj i zez dziś i to pisze Wasz miś :-) ... czyli do pracy i zez pracy i coś tam na jakiś przegląd zerowy na którym jedyne co wymagało regulacji to tylny derajuler czy jakoś tak, w każdym moncie razie chodzi o przerzutkę tak zwaną tylną firmy Szimano. I jest gut, łańcucha jeno muszę przesmarować bo znów warczy. I teraz klu dnia, ja tracę wiarę w ludzi a w sumie to już straciłem, alienuję się, zamykam się w sobie i morda w tak zwany kubeł ... ja wam chamy jedne temat do plotkowania zwyczajnie kurwa utnę ... innego żywiciela sobie znajdźcie popierdoleńcy i popierdolone jedne. Ja chcę być i żyć normalnie ... więc wypierdalać i wara łod mojej rodziny bo nie ręczę za czyny.
Na spokojnie i zasadniczo to nikt z zainteresowanego skurwysyństwa od "to zostaje oczywiście między nami" i tak w to miejsce nie zachodzi ale zaręczam, że jak się dowiem kto to, to będzie kurwa armageddon i nemesis w jednym ... ja z góry przepraszam twórcę serwisu BS za słownik ale dziś to we mnie się ewidentnie gotuje po tak zwanej całości i mord mode on mam najzwyczajniej we świecie. No i to tyle na zakończenie w zasadzie do piątku rano bardzo udanego tygodnia. Sallam Allejkum.
Od kilku dni jakoś nie mogę rano wstać ... ale za to postanowiłem się zmobilizować do wynurzeń na łamach żeby potem nie było, że wujek chuj i ma czytelników we dupie. Zakładam w sumie, że poza Karolinką nikt raczej tego nie czyta ale dla niej samej warto i tak smarować :)
No to, ciężko mi dupsko podnieść ... ale za to popołudniową porą jest energia a to na bieganie, a to na ćwiczenia siłowe ... a rower, cóż rower jest na chwilę obecną środkiem transportu szybkiego ... jedyne w czym zauważyłem wyraźną poprawę to przyspieszanie i pedałowanie na bardzo wysokich obrotach ... tu jest lepiej wyraźnie acz jest to subiektywne odczucie mojej własnej dupy :)
Śnięty Gaj mam w planach w najbliższym czasie odwiedzić ... dla niewtajemniczonych to je to miejsce gdzie zajebali św. Wojciecha męczennika pierwszych chrześcijan ... znów dla niewtajemniczonych, pierwsi chrześcijanie to przodkowie tych debili co to stwierdzili, że Jerozolima to święte miejsce, które się z urzędu należy chrześcijanom ... jakież to rydzykowe :)
Można powiedzieć, że maj jest leniwy i ciśnienie na robienie kilometrów mi przejszło ... jakoś bieganie odchudza lepiej niż jazda na rowerze a nie umiem jeździć w tętnach tlenowych, no nie umiem ...
Się zastanawiam na jaki temat jutro napisać, zobaczymy co przyniesie dzień. Sallam Allejkum.
Kilometry ciułane od 4 maja ... a to do pracy a to do pacjentów prywatnych a to z Juniorem poszwędane ... nic specjalnego. Miłym zaś faktem jest, że ktoś mi się domaga pisania mojego na blogu, miłe toć to niezmiernie jest. Ten/Ta o kim/tej ;-) mowa się pewnie zrobi miło mu/jej, tak jak i mnie się miło uczynić było miało chwil kilka temu. Ogólnie to mnie moja wciąż trzymająca się kurewnie wysoko waga wewkurwia ... w ramach zbijania ruszyłem na bieżnię, którą nieopodal domku mam i napierdalam te kółeczka, wagę trzeba zbijać coby aby się lovelek nie rozjebał podczas przyziemienia jak rzeczony tutek lat temu dwa ... chciałbym uniknąć tej paranoi, która się zadziewa wobec tej jakże poważnej katastroficzności. Nie mam pomysłu na rower do się powyżywania, obecny stał się nudnym połykaczem codziennych kilometrów ... zgodnie z pierwotnym założeniem ... a przeca w weekend by się człowiek tak najzwyczajniej w świecie zmęczył. Pomysł jest zasadniczo na sztywnego funbike'a z nastawieniem 4X ... zobaczymy co będzie, kółka są, amorek jest, nie ma ramy i pierdół ... sam nie wiem ... dobra koniec marudzenia a teraz chwil kilka tłumaczenia. Zasadniczo z zasady nie będę pisał, że czekałem aż się uzbierają kilometry, wiemy doskonale, że nie mam oporów przed wpisywaniem 7 km dystansu z pracy do pracy ... zwyczajnie mnie się kurwasz wasza i moja mać nie kciało ot i tyle ... no to buziaczki, cukiereczki, całuski i już grzecznie spierdalam. Sallam Allejkum.
P.S. Dzisiejszy wpis dedykuję osobie tytułowej ... jedynej, która o mnie nie zapomniała gdy inni chuj we mnie wbili ... swego czasu ... dziękuję :-)
P.P.S. Jacieżniepiermandolę był bym zapomniał ... olałem ciepłym moczem lycre w jeździe codziennej ... turlam się w cywilnych ciuszkach tempem niepotnogeneracyjnym :) ot taka zmiana, na lepsze i inne jeśli o mnie chodzi.
Cosik ten maj leniwy ... jak szybko przyszła tak szybko odeszła mnie ochota na kręcenie średnich ... założenie na początku roku było proste ... jazda turystyczna, zwiedzanie, dystanse i prowadzenie tegoż bloga ... i tego się trzymam. Dziś skończyłem instalację błotniczków, rychło w czas bo cosik pogoda się pierdoli ... w przyszłym tygodniu zapewne wpadnę zakupić bagażnik i zakończymy etap budowy trekinga ... moszna będzie jeżdzić po zakupy bez plecaka :) wew końcu ... a no i pokręciłem się dziś rekreacyjnie po mieście ... nic szczególnego.
Za terenem kurwasz tęsknię ... za takim lataniem bez ciśnienia ... coś trzeba zrobić z częściami, które mam ... może w końcu zbuduję rowerek do 4X ... temat mi od ponad roku chodzi po głowie ... tym bardziej, że śmigam często do Gdyni a tam są dwa tory do 4X ... poza tym w bażancie się traska na chrobrego szykuje ... szkoda, że nie zdecydowali się tor do 4X by była opcja na jakąś konkretną imprezę sportową w Ebowie w końcu ... ale po co :) nie będę dyskutował ... młodzież wie lepiej jak przyciągnąć ludzi do rowerów. Sallam Allejkum.
Do pracy z pracy, w trakcie pracy ... i tyle. Po południu rozpocząłem instalację moich cudnych białych longbordów i to jedyny wart odnotowania fakt dzisiejszego dnia. Sallam Allejkum.
P.S. Giant się robi trekingowy, w zasadzie bagażnik i z Cross/ATB robi się Treking ... a może i nie, nie wiem, nieistotne.
Ot rano na własne życzenie wybrałem zarabianie pieniędzy, miast rozkokoszować się wycieczką zorganizowaną przez naszego OR'a. Po zarabianiu bilecików Narodowego Banku Polskiego udałem się towarzysko do Bażantarni ... pogadać chwilunię z dawno nie widzianymi mordkami, kilka nowych poznałem ... wróciłem do domu uskuteczniać tak zwany social life with family. Uczyniwszy wszystkie milsze i nie milsze rodzinne sprawy bryknąłem sobie do Pasłęka i nazat nową DDR :D i nie powiem, ten Pasłęk to mnie wkurlwia i prześladuje ... najpierwiej wiało w ryj a jak żem zrobił zwrot przez lufę to zaczęło mi wiać na powrót w ryj ... nosz kurwa wasza zapśniana mać ... Jutro kolejny dzień roboczy wszystkich meńcizn i kobiet* sukcesu. Sallam Allejkum.
No to zamykamy miesionc pełen pomiarów kilometrowo prędkościowych ... prawie tysiączek wpadł był bez naginania cierpliwości ob. Małżonki, której to chciałem niezmiernie podziękować za wyrozumiałość i za to, że normalnie pochwala jazdę po zakupy rowerem. Co warte odnotowania kaemów rowerkiem było o 400 więcej niż blachosmrodem w tymże miesioncu. Mała rzecz a cieszy. Bez ciśnieniowości czaję się na 5 klocków w tym roku, takie delikatnie założenie sezonowe a co, żeby nie było, że żyłkę sportową przysłowiowy kutas strzelił :) Dziś to w ogóle mnie pojebawszy odrobinę ale co tam ... do odważnych łorld należy ... był ja pośmigał dziś crosowo ejtibowo trekingowym żajantem rołmem po szlakowości żółtawej bażantarniowej ... ktoś by mógł stwierdzić ... ale mi wyczyn ... no na oponach miejskich :D :D :D było git, no i podjaździk na 14 kg klocku na przełożeniu 26:32 pencnął był ... się zaczynam poważnie zastanawiać nad przełajówką na przyszły rok :) może być to fajny wyścigowy kompromajmis między asfaltem i terenem :)
Z rańca 18 keemów z Juniorem. Po południu Junior z ob. Małżonką odstawieni do znajomych a ja mam czas na samotny bryk po wysoczyźnie ... Trasa: Elbląg - Pasłęk - Młynary - Pogrodzie - Tolkmicko - Kadyny - Kamiennik Wlk. - Elbląg (czy jakoś tak) ... Od początku wiatr w ryj ... myślę no to cudnie, prędkość w okolicach 23 - 25 na godzinę ... wkurwionny byłem, dupsko bolało, stopy cierpły, ręce podobnież ... co się dzieje, od Pasłęka na szczęście zaskoczyło i wszedłem w swój rytm jazdy ... prędkość przelotowa wzrosła do stabilnych 30-35 km/h ... i doszło do przeprawy terenowej do Pogrodzia bo na jazdę przez Frombork nie miałem czasu ... lekkie to wspinanko nie było po piachu na oponach do jazdy po asfalcie ... ale daliśmy radę ... podjazd z Kadyn w stronę Łęcza bez problemu ... zjazd do Suchacza ... nie miałem siły już specjalnie dlatego jedynie 63,4 km/h z górki ... ostatnia wspinaczka z Suchacza na Kamiennik spowodowała wejście w ten tytułowy Zombie Zołn ... szamka mnie się skończyła w Pogrodziu i niestety za Suchaczem odcięło mi zasilanie ... ostatnie kilometry do Elbląga to była walka o przetrwanie ... takiego bólu w nogach to nie pamiętam, prędkości 18 km/h po płaskim też nie ;) ... cóż zdemolowałem sobie dziś troszku organizm ... ale to zawsze jakaś nauka na tak zwaną fjuczer ... mój organizm potrzebuje przy takim dość intensywnym tempie jazdy 3 l wody na 100 km i jeden baton Corny na 20 km ... nie masz paliwa nie jedziesz ... proste jak pierdolenie :) Pozdrawiam i idę leczyć zbolałe nogi ... Sallam Allejkum.