Hepi bersdej

Czwartek, 21 czerwca 2012 · Komentarze(3)
Ten oto wywłok literancki dedykuję w całej swej rozwlekłości kuleżance mej łod serca Karalajnie gdyż oto dziś obchodzi ta łona swoje urodziny ... 18'te a jakże by inaczej :) Otóż w tym cudnym dniu, życzę Tobie, żebyś zawsze była sobą, tą osobą, którą znam i którą darzę takim a nie innym uczuciem i nie zmieniaj się nigdy never normalnie :)

Kilomentry z dni od ostatniego wpisu ... nic szczególnego, czyli tak zwane nating speszjal, do robo i z robo i do drugiego i do trzeciego robo ... i tak w koło Macieju czy inszy dobrodzieju :) i to tyle w temacie rowerowym.

A teraz będzie z beczki znienawidzonej przez jedynych, słusznych i gardzących piłką nożną rowerzystów ... no niestety nażelowany Krystianek spowodował, że Krecik jedzie do domu ... cóż bywa ale jednak szkłoda jest duża dość ...

A teraz będzie z tej samej beczki co chwilę temu ale na zdecydowanie niższym poziomie ... otóż uwaga, chwalę się :)

TAAADAAAM

Zdjęcie wybrali, że niech ich ten ... no ... pindolek :)

Ale tak, zostałem chyba już teraz oficjalnie numerem dwa, a w zasadzie 22 amatorskiej drużyny piłkarskiej EKS Zryw :) i jest fajno :)

Dobranoc i buziole cukierkole dla Karalajny raz jeszcze :)

Ojro srojro

Sobota, 16 czerwca 2012 · Komentarze(1)
Treściwie odnośnie kilometrów ... z jednego dnia ... a potem w akcie wkurwu na siebie i cały świat wsiadłem do auta na dwa dni ... więc to są kilometry ze środy ale wpis dotyczy tego co się łod tej środy do dnia dzisiejszego działo było.

Pierwsze primo to na poprzednim sprarringo-treningu poszło ładnie, nawet zostało to wspomniane na nieoficjalnej stronie klubu KS Zryw przez mistera Titinho :) czyli kapitana Bombę w rzeczonym klubie sportowym ... ale okazało się, że mimo tego iż człek regularnie pomyka rowerem to bliżej to dalej, to jednak nogi się do jednego rodzaju wysiłku przyzwyczajają a każden inny zgubnym być może ... tak się też stało w dniu wczorajszym. O 20 czasu lokalnego wybieglim na "murawę" Orlika grać spotkanie sparringowe przed niedzielnym meczem ligowym ... dla mnie ten sparring skończył się w 3 minucie ... efekt ... poważnie naciągnięte mięśnie czworogłowe ... czeka mnie 3 tygodnie leczenia i mam dwa miesiące na trening i łapanie formy ... bo w tej rundzie rozgrywek już w meczu ligowym między słupkami nie stanę ... sad but true. Kolega Bartek również schodząc z boiska po zakończeniu spotkania narzekał na ponaciągane mięśnie ... i teraz niech mi ktoś powie, że jazda rowerem to samo zdrowie to mu wybuchnę śmiechem w tak zwaną facjatę ... podsumowując jestem zły i zdołowany ... miałem zagrać 3 zamykające ligę spotkania ... a tu WIELKI KUTAS (to taki odpowiednik Wielkiej Niedźwiedzicy)

Secundo ... ojro srojro ... nosz normalnie brać rowerowa mnie zaczyna wkurwiać, swoimi kompleksami, zadufaniem i cała wiązanką typowo polskich przywar ... bo Euro jest to my biedni rowerzyści cierpimy, bo kibice łażą po DDR, bo w TV ciągle mecze ... bo drą ryja i w ogóle po co to ... i jeszcze latanie za piłką ... co to jest, rower lepszy ... Nosz kurwa banda ignorantów ... a co jeśli rowerzysta gra też w piłkę i nie narzeka, zapewne dowie się, że niegodzien jest miana prawdziwego rowerzysty. Podsumowując ... ludzie to kurwy ... rowerzyści też są ludźmi ... wnioski proszę samemu ...

Albo nie daj Boże jak rowerzysta jest zagorzałym kibicem vide Łukasz ... ten to bidny musi mieć przejebane, przy tej całej jego anty litwińsko jakiejś tam postawie i z tym pluciem do talerza ... normalnie cham i prostak jego wasza i moja mać :) ale ja tam człowieka lubię, choć się nie znamy osobiście ... no i wiecie co, on jeździ na rowerze, zalicza gminy, ogląda zapewne mecze, może nawet też kiedyś kopałtą okrągłą i co i słowem nie narzeka na te Euro srełro ... dziwne ... być może też nie jest tr00 rowerzystom om om om ...

I co i nic, żale wylane, ostatnio jest i będzie gorzko ... zdjęć chwilowo tyż nie, do jutra of korz ... bo jutro będą, bo chopoki grają mecz ...

A dziś czymamy kciukersy za Biało-Czerwonych bo ... bo do czech razy sztuka :)

Dobranoc.

Ojro w tak zwanym tłoku

Wtorek, 12 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Zbierane kilometry, zawodowe i rekreacyjno-sportowe ... czyli rower jako środek transportu, ekologiczny, szybki, wkurwiający kierowców stojących w korkach ... Pogoda jest mocno zmieszana, raz ciepło i duszno, raz zimno i wiatr kurwi po ryju jak oszalały ... ten czerwiec coś niezdecydowany pogodowo. Ojro dwa dwanaście się było w piątek i zaczęło, komentował nie będę, mecze oglądam, jest ciekawie, nawet bardzo ... dziś w momencie gdy czynię tego zacnego wpisa blogowego do meczu "ostatniej szansy" z Rosją czasu jeszcze jest. Od dwóch dni leczę zbolałe członki ciała mego absolutnie wszystkie ... no może poza członkiem głównym ... a dlaczego ja je leczę. Czasu swego kolega Siombelak, ziomal piłkarz zapytywał czy bym w piłę na tak zwanych "Orlikach" pograć nie chciał ... a że było to daaawno to tak jakoś ostatnio przy okazji piątkowego meczu otwarcia się zgadalim i ustalilim, że jest problem w ich klubie z golkiperem ... bo podstawowy to w rozjazdach jest a ten łon, czyli Siombelando, to zabieg na kolano mieć będzie za chwil kilka. To wew związku z tym udałem się ja w ubiegłą niedzielę czyli 10 czerwca na "Orlika" na godzinę 20'tą ... przywdziałem bramkarski trykocik, rękawice i się zaczęło ... 8 lat przerwy swoje zrobiło, czasem brakowało pewności ale instynkt został, agresja i ogólne bramkarskie "jajo" były więc występ udany zakończył się angażem do składu podstawowego drużyny ... no i co, i teraz to łode mnie zależy, czy utrzymam miejsce w podstawowym składzie ... 17 czerwca kciuki czymać proszę, gram mecz ligowy ... brzmi dumnie, ale jak się okazuje "Orliki" przyciągnęły ogromną ilość ludzi grających w piłę i przyznać trzeba, że poziom wykonania tychże obiektów jest godny podziwu i poszanowania ... good job Mr. Tusk ... ja jestem ZA !!!

Po 8 latach przerwy wróciłem między słupki bramki ... 11 lat grania nazwijmy to "poważnego" w piłkę z 4 latami AZS'u włącznie i jednak człowiek pewnych rzeczy nie zapomina ... jak z jadą na rowerze ...

Cóż ja mam jeszcze dodać ... fajno, no się cieszę bardzo i chuj !!! Dobranoc.

P.S. Zakwaszenie mięśniów nóg ... poziom przekurwazajebisty ... 90 minut na bramce spowodowało większe skatowanie niż kiedykolwiek na rowerku ...

Bo tutaj jest jak jest

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Dzisiejsze kliometrobranie dotyczy jazdy do pracy i szybkiego objazdu miasta po pracy, nie działo się nic ... absolutnie nic ... udało mi się zrobić takie jedno zdjęcie i to chyba wsio ...



Dobranoc.

Moje miasto nocą

Niedziela, 3 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Nadejszła chwila aby spróbować co to ta przednia lampka warta ... i tak ruszyłem sobie w miasto, a to pojeździć ... a to zdjęcie może siakieś zrobić ... i miasto w Niedzielny wieczór, po 22'giej cichym i spokojnym zaiste jest ... objechałem wszystkie główne ciągi komunikacji rowerowej, łącząc je gdzie była taka potrzeba fragmentami asfaltu, zrobiłem dwa fotogramy na starym mieście ... są jakie są, gdyż nie mam statywu ... ale to się za czas siakiś zmieni ...





A teraz idę dokończyć browarka, któren to mię towarzyszy przy pisaniu tegoż "sprawozdania". Dobranoc.

Dawno nie padało

Sobota, 2 czerwca 2012 · Komentarze(5)
Kategoria Wycieczki
No i się było i stało, ten rzeczony Święty Gaj zdobyty i wiecie co, od dziś nazywam go Śniętym Gejem ... żenada i chuj ... po drodze pierdyliard ciekawszych miejsc, jeszcze tam wrócę przy okazji wizyty w Dzierzgoniu i okolicach, do tych ciekawszych miejsc naturalnie. No ale first things first ... rano ... taa 11 to rano jak jasna cholera ... pojechałem zarabiać bileciki NBP ... wracając spotkałem Rafiego, jakaś minuta szybkiej wymiany rewelacji okołorowerowych i polecielim dalej, każdy we swoją stronę of korz ... w domu zatankowałem do bukłaka 'Rakiet Fjuel' i zabrałem 'Stejki' i ruszyłem w trasę z mocnym przekonaniem, że deszcz mnie nie dopadnie, a jak dopadnie to i tak pojadę dalej ... jak się okazało, co założyłem sobie na wstępie to też byłem uczyniłem ...

Standardowo poleciałem DDR numer 7 i w Komorowie Żuławskim odbiłem na Drużno przekraczając na chwilunię kanał w jednym tylko celu ... wiadomo jakim ...



Dalej wzdłuż kanału włącznie z terenowym łącznikiem, którym to dotarłem do Jelonek ... i w tej drodze do Jelonek się zaczęło, jebany armageddon w wersji hard, ściana wody, która kompletnie przemoczyła mi buty i spodnie, softshell się był i oparł ... w Jelonkach na przystanku na przeciwko pewnego sklepu ogólnospożywczego przeczekałem sobie nakurwianie H2O z nieboskłonu i ruszyłem w dalszą drogę ... dziurawą zresztą.

Tak sobie powolutku nabierałem wysokości ... tak tak, było pod górę ... dotarłem do Rychlik

a tam kościółek a to zburzony a to odbudowywany a teraz to chyba kasę z Kurii dostali ..



Jak się potem okazało były lepsze miejsca, żeby zgrabny fotogram owego uczynić, cóż jak to się mówi ... następną razą a takowa będzie z całą pewnością ...

Lecimy a w zasadzie pedałujemy dalej popijając 'Rakiet Fjuel' i zajadając co czas jakiś 'Stejki' i trafiam do wioseczki Kwietniewo a tam ... wyjątkowej urody kościółek ... ale ja się pytam kto do kurwy zbidniałej odjebał te IHS 2000 na dachu, się kurwa pytam KTO !!!



Z Kwietniewa ruszyłem widząc, że do Świętego Gaju już tylko 6 keamów i wjechałem na moją "ukochaną" szutrową tarkę, kurwa jak ja nie lubię po tym jeździć, błagam, root i rock gardeny, luźne kamienie i inne rzeczy uwielbiam, nawet trekingiem, ale nie to gówno ... no i tak popierdalam gubiąc zęby po drodze i nagle hample iii halt ... !!! Cholin staropruska osada ... no to jedziemy ... znów tu wrócę ale ze statytwem ... w samym miejscu gdzie ma być owa osada ciemno jak we dupie i wybaczcie ale ja nie umiem zrobić dobrych zdjęć z ręki w takich warunkach a trybu auto i lampy, która by się tam włączyła nie uznaję ... a droga dojazdowa wyglądała tak



i tak



No i doleciałem do tego Świętego Gaju i tam oczom mym ukazało się coś ... ołtarz i droga krzyżowa ... żal i żenada, miałem nadzieję, że będzie to bardziej klimatyczne miejsce ... no niestety nie jest ... ale za to zajebałem sobie mega lansiarską fotę w celu wstawienia jej na Fejsbuku jako zjdęcie w tle ... hel je :D



I spierdzieliłem szybko z tego "sanktuarium" po spożyciu 'Stejka' i klasycznym popiciu go 'Rakiet Fjuel' w kierunku Jegłownika z zamiarem odwiedzenia chrześniaka, braci jego i mamy, niestety była tylko mama ... ale też było zajebiście :)

A teraz do ad remu ... rzeczone tytułowe 'Dawno nie padało' to tekst dnia, gdyż oprócz ukurwalewy w Jelonkach co jakiś czas przelotnie i zalotnie popadywało, na zamianę lub razem z nakurwiającym w ryj wiatrem i za każdym razem gdy tak się działo rzucałem sobie owe 'dawno nie padało' przy razie czwartym już się śmiałem w głos ...

Podsumowując, z Jegłownika wróciłem 22'ką i pod domem oddałem się czyszczeniu Żajanta ... dziś dzielnie mi towarzyszył i mimo już solidnej wagi, bo 15 kg będzie, idzie jak przeciąg.

Zadowolon jestem z pogody, z dystansu, z nowych miejsc i z tego, że tam wrócę jednak Śniętego Geja ominę szeeeerokim łukiem. Dobranoc.

P.S. Bym zapomniał w trakcie wycieczki pynkło 2000 km odkąd prowadzę tegoż bloga.

Rok po wojnie czyli podsumowanie maja und kilometren

Piątek, 1 czerwca 2012 · Komentarze(1)
Pogoda z rana nie rozpieszczała, deszcze jakieś ... do pracy dotarłem bez większych przygód ... po pracy z racji 1 czerwca szybki bryk do zabawkowego po traktor a w zasadzie wylazłem ze sklepu z dwoma traktorami ... dobra podstawa pod mała gospodarkę w sumie :) Następnie zarabianie bilecików NBP i powrót do domu. Koniec końców wyjszło 22 kaemy i wynik całoroczny to dokładnie z dniem dzisiejszym rok po wojnie tytułowy :)

Podsumowanie maja wygląda następująco ... smutek w porównaniu z kwietniem ... tak jakoś wyszło ... weny do jazdy brakło, czasu przede wszystkim ... tłumaczę to sobie posiadaniem rodziny i spędzaniem z nimi czasu ... i to jest ważniejsze, to jest najważniejsze. Za to dumien jestem przeogromnie z miło ocenionej przez niezależne media nierowerowe wyprawy do Fromborka i relacji z owej. Słów kilka o moim środku transportu. Otóż Giant Roam to rower znakomity, do turystyki i jazdy codziennej to świetny partner, choć to w swoim założeniu klasyczny Cross/ATB jednak ja postawiłem w jego przypadku na obłożenie go akcesoriami trekingowo-turystycznymi. W ogóle ten rower to niezła hybryda, osprzętowo bliżej mu do Roam'a XR ... a koncepcyjnie do roweru trekingowego ... całość spełnia moje oczekiwania, koncept w zasadzie jest zamknięty, kolejny etap to poprawianie tego co jest w tym rowerku już zupełnie dobre i powalczę jeszcze myślę o masę rotującą i o ogólnie lepsze koła i hamulce, gdzie priorytet mają hamulce, koła złe nie są acz mogły by być lżejsze przy zachowaniu sztywności, to powinno zapewnić połączenie piast Novatec'a, szprych Sapim'a i obręczy od Mavic'a do 29'era. Hamulce ... tu wybór jest prosty Shimano Deore 2012 ... co do reszty nie mam żadnych ale ... no dobra, zębatki od SLX'a zastąpią zębatki Alivio, które są obecnie i przednia przerzutka zanotuje zmianę z Alivio na XT. W tymże momencie rower będzie absolutnie ukończony ... ale to w przyszłym roku, obecnie śmiga się świetnie i z obecnej konfiguracji poza hamulcami jestem bardzo ale to bardzo zadowolony, waga nie przeszkadza w bardzo szybkim przemieszczaniu się po mieście czy też po okolicznych górkach i pagórkach ... ten rower spełnił moje oczekiwania wobec niego. I jak słusznie zauważył pewnego dnia Patryk, przeszedłem sporą metamorfozę, od typowego roweru do agresywnego ścigania do stonowanego roweru do zaawansowanej Gran Turismo :) ... i tu znów pojawia się wątek rodziny i możliwości wspólnego aktywnego spędzania czasu ... ten rower i te wszystkie zmiany to przemyślana i świadoma decyzja. To koniec podsumowań ... Dobranoc.

Moc kilometrów

Czwartek, 31 maja 2012 · Komentarze(0)
Do pracy i z pracy a po południu blachosmrodem po odbiór Małżonkowej Kozy ... się spodobała, jest wygodna, pełna akceptacja. Przy najbliższej okazji pojawią się foteczki. I to tyle.

Das Bagażnik

Środa, 30 maja 2012 · Komentarze(0)
We dniu dzisiejszym wiele spraw się stanęło dokonanymi lub też zmieniło status na zrealizowane/zapłacone ... po kolei, bagażnik w Żajancie zamontowany, stopka zamontowana, zabawki do rowerka nowego małżonki zawiezione, zapłacone, jutro będzie się ten łon składał ... i mam ja nadzieję, że małżonka zadowoloną będzie ... jutro również odbiór techniczny nastąpi :)

I coś jeszcze ... popadało troszku i to chyba tyle ... już niebawem Lidzbark ... mam nadzieję, że pogoda dopisze ...